Rośliny mięsożerne są grupą bardzo zróżnicowaną – zarówno pod względem wyglądu, budowy, jak też sposobu, w jaki "polują". W naturze występują praktycznie na całym świecie. W Polsce to np. rosiczki, które rosną na torfowiskach, czy pływacze, które swobodnie unoszą się w wodzie w stawach, jeziorach, starorzeczach.
- Rośliny owadożerne charakteryzują się tym, że muszą najpierw skusić owada słodkim nektarem, aby wpadł do pułapki z płynem trawiennym, a następnie taka roślina trawi owada i wchłania tak pozyskane substancje odżywcze do swojego organizmu - wyjaśnia Karolina Kubek-Pilacińska, zastępca inspektora Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Niebezpieczne kusicielki
Znajdujące się w krakowskim Ogrodzie kusicielskie rośliny, które unicestwiają swoje ofiary i się nimi żywią, pochodzą z różnych zakątków świata. Są tu muchołówki, tłustosze, pływacze, kapturnice, a także dzbaneczniki - pnącza, z których zwisają pułapki na owady w formie dzbanków, z enzymami trawiennymi zawierającymi kwas mrówkowy na dnie...
- Mamy też bardzo nietypową roślinę owadożerną z rodzaju biblis, która przyjechała do nas aż z Australii - Karolina Kubek-Pilacińska pokazuje delikatną roślinkę z fioletowymi kwiatuszkami, całą pokrytą drobnymi włoskami. Włoski - a fachowo: zmodyfikowane liście - aż błyszczą od lepkiej, wabiącej substancji. Owady padają ofiarą tej piękności, przyklejając się do nich.

- Im mocniej się ruszają, tym więcej wydziela się tej lepkiej rosy i owad jest przyklejany bezpośrednio do rośliny. A gdy przestanie się ruszać, zostaje zainicjowany kolejny etap - odbywa się już trawienie zdobyczy. I w ten sposób roślina uzyskuje składniki pokarmowe, których brakuje jej w podłożu - opisuje pani ogrodnik.
Jak tłumaczy, rośliny mięsożerne łapią owady (i nie tylko) dlatego, że w ich naturalnym środowisku - jak torfowiska, bagna albo skały - brakuje składników odżywczych, które zwykle roślina pozyskuje z gleby. Uzupełniają te niedobory, "jedząc mięso": muchy, komary, pajęczaki, a nawet drobne zwierzęta.
Rośliny z rodzaju biblis żyją w Australii na bagnach, które częściowo są wypalane. - Jeżeli chcemy ją wyhodować z nasion, to musimy wysiać je, podpalić np. kawałek papieru lub fragment jakiejś suchej rośliny i wtedy zainicjujemy kiełkowanie - instruuje Karolina Kubek-Pilacińska.
Kapturnice do ogródka, dzbaneczniki do mieszkania
W Ogrodzie Botanicznym w Krakowie część roślin owadożernych spędza zimę w szklarni, a inne pozostają na zewnątrz.

- Taka ciekawostka: na przykład kapturnice i muchołówki wytrzymują temperatury poniżej zera stopni Celsjusza i ładnie będą trzymały się również zimą w przydomowym ogródku. Trzeba pamiętać o tym, żeby zawsze miały wilgotno. Dlatego najlepiej posadzić je w większym pojemniku, np. kastrze budowlanej, z odpowiednim podłożem. Najlepiej jak to będzie kwaśny torf, może też być torf z piaskiem, ewentualnie sphagnum (mech torfowiec), do tego warto dodać pociętego węgla drzewnego, bo niektóre z tych roślin dobrze kiełkują i rosną na wypalonych torfowiskach. Teren powinien być osłonięty, ponieważ czasami zdarza się, że ptaki albo wiewiórki wybierają fragmenty podłoża i wtedy roślina może obmarznąć albo też uschnąć - przestrzega specjalistka.

Do uprawiania w domu poleca z kolei dzbaneczniki, ponieważ - w odróżnieniu od niektórych innych gatunków - nie potrzebują one okresu spoczynku w zimie i przechłodzenia w tym czasie. Do doniczek wsypujemy: sphagnum, liście np. bukowe, węgiel drzewny, troszkę sosnowej kory, a głównie - kwaśny torf oraz piasek. Lubią wilgoć w powietrzu i światło, dlatego dobrym miejscem dla dzbaneczników będzie kuchnia lub łazienka z oknem. Zimą dobrze byłoby je doświetlać lampą UV dla roślin, dzięki czemu będą w o wiele lepszej kondycji.

Dzbaneczniki warto wybrać również ze względu na oryginalny wygląd. Ich dzbanki będą w mieszkaniu stanowiły ciekawy element dekoracyjny - przy czym w naturze są oczywiście śmiertelnymi pułapkami. Dzbanecznik wije się od powierzchni ziemi po koronę drzew i ma dwa rodzaje dzbanków, inne na dole, a inne u góry.

- Dzbanki na dole spełniają rolę wilczych dołów, troszkę maskują się w podłożu. I przez to np. pająki czy małe chrząszcze wpadają do takiej pułapki, z której już bardzo ciężko wyjść – tłumaczy pani ogrodnik. - Te dolne dzbanki potrafią złapać nawet skorpiona. A ponieważ mają w sobie kwas mrówkowy, są w stanie nawet taką dużą i twardą zdobycz strawić - dodaje.
Niektóre odmiany dzbanecznika mają dzbanki mierzące nawet do 40 centymetrów. W wyjątkowo długich dzbankach na wyspie Borneo potrafią się schować w dzień nietoperze. Nie zostają one strawione przez dzbaneczniki, za to roślina korzysta z pozostawianych przez nietoperza odchodów, zawierających cenne dla niej substancje pokarmowe.
Nie dokarmiać!
Rośliny mięsożerne - tu znawczyni z Ogrodu Botanicznego UJ obala mity - nie upolują nam w domu komarów, dużych much ani też moli. Natomiast rzeczywiście łapią muszki owocówki - przy czym nie w masowych ilościach. - I to nie dzbanecznik je łapie, tylko tłustosz albo rosiczka - zaznacza Karolina Kubek-Pilacińska.

Ze względu na egzotyczny wygląd i wyjątkowo efektowne łapanie owadów można pomyśleć o hodowaniu w domu muchołówki. To chyba najbardziej znana roślina owadożerna, słynna ze względu na swoje zamykające się, jakby zębate pułapki. Muchołówki wabią kolorem i nektarem znajdującym się na liściach. A ich pułapki zatrzaskują się, gdy owad w nie wpadnie i w krótkim odstępie czasu dwa razy poruszy włoski czuciowe, w które są wyposażone.

Roślin owadożernych ani się nie nawozi, ani nie dokarmia! A podlewać należy je wodą destylowaną lub deszczówką.
