Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z wódką i ogórkami na Cracovię już się nie wejdzie

Piotr Rąpalski
Gdy cały Kraków jeszcze spał po sylwestrowych szaleństwach, pod stadionem przy Kałuży impreza startowała na nowo. Młodsi kibice opróżniali niedopite w nocy szampany lub zrywali banderole z czegoś mocniejszego. Starsi fani "Pasów" przymykali na to oko, krzywiąc się tylko na wulgarne hasła wykrzykiwane pod adresem drużyny z drugiej strony Błoń. Na trening noworoczny Cracovii bez wątpienia przychodzą fanatycy. Są zaspani, zmęczeni, pijani lub już z bólem głowy, ale nie odpuszczą.

W huku wybuchających petard, przerywającym ryk przyśpiewek kibiców, z trudem zagaduję do starszego kibica. - Przychodzę od 50 lat, a mam 70. Nigdy nie opuściłem treningu. Jest pięknie, słonecznie, tylko trochę nie podoba mi się zachowanie młodych - mówi Jerzy Herod, emeryt, okazuje się, że w latach 90. wiceprezes klubu ds. finansowych. - Sylwestra spędziłem w domu. Bez wyskoków, bo jestem po operacji serca.

Pan Jerzy twierdzi, że nowy stadion zabił tradycję. - Dawniej to boisko było swojskie. Wchodzili ludzie z ulicy, kobiety z wózkami, z dziećmi, a teraz się nie da. Systemy, cuda-wianki. - mówi. Wspomina, jak w latach 60. przynosiło się wódkę z ogórkami na stadion i kulturalnie balowało pod okiem milicjantów. Teraz kibice o takich atrakcjach mogą pomarzyć. Ochrona rewiduje skrupulatnie. Dlatego też wlewają w siebie promile przed bramkami. Są jednak i sprawni przemytnicy. Po minięciu kordonu ochroniarzy wyciągają piwa zza pasków lub całe szampany spod pazuchy.

Tradycyjny trening Cracovii: Giza nie bał się noworocznej klątwy

Jestem na trybunach. Kibice robią tzw. lokomotywę. Klaszczą. Najpierw powoli, a później coraz szybciej. Nagle przerywają, a z gardeł wyrzucają głośne "hej, hej Cracovia!". Fajnie. Później śpiewają, że "Wisła to stara k...." i szlagier "Pier......ci jesteśmy od lat". Do hymnu Cracovii wszyscy wstają. Strzelają składające się krzesełka. Szaliki idą w górę. Wszyscy głośno śpiewają. Przy końcówce "... nigdy nie zejdę na psy" na trybunach dochodzi do euforii. Prezydent kopie piłkę i zaczyna się mecz.

Zagaduję sąsiadów. Po lewej mam Piotrka, informatyka z ComArchu, sponsora Cracovii. Po prawej Filipa, dziennikarza z Warszawy. To jednak krakus, tylko wyjechał za mamoną. Magister stosunków międzynarodowych na UJ. - W różnych miejscach budziłem się po sylwestrze, ale na trening zawsze przyjdę. Wczoraj nocowałem u przyjaciół na Salwatorze, więc blisko miałem - mówi Filip. - Myślę, że przyszło tak z 4,5 tys. ludzi- dorzuca. Przerywa, aby przyłączyć sie do pieśni. "Bo z nami jest, bo z nami jest, marszałek Śmigły-Rydz".

Noworoczny trening Cracovii [ZDJĘCIA]

Oglądamy mecz. Ten nie porywa. Gdy wysoki na chyba dwa metry zawodnik pudłuje z paru metrów, z trybun rozlega się głośne "Marek, ty weź przestań". - Patrz. Tam biega twój nowy laptop i premia -żartuje kąśliwie Filip do Piotrka. - Filipiak tyle na niego wydał, że głowa boli - kwituje. Kibice "Pasów" nie szczędzą ostrych słów. Trzy krzesełka dalej mocno chwiejący się kibic otwiera szampana. Wszyscy wokół nakładają kaptury, aby zneutralizować ewentualne uderzenie korka. Udaje mu się jednak dobrać do zawartości bez ofiar. Krzyczy do ochroniarzy "Czy to tutaj będzie jechał Kubica?" i pociąga kolejny łyk. Kibice parskają.

Po chwili zaczynają śpiewać "PZPN, PZPN je..ć, je..ć PZPN". - Można śpiewać, bo to trening, a nie mecz. Inaczej są kary dla klubu - śmieje się Filip. Mina mu rzednie, kiedy piłkarze kolejny raz wykopują piłkę "babci do ogródka". - Co za patałachy. Matko jedyna - krzyczy. Co jakąś czas przyśpiewki Cracovii przerywa okrzyk "Arka Gdynia". Kibice "Pasów" podejmują temat. - Są wariaci, którzy z Pomorza przyjeżdżają na trening - mówi Filip i tłumaczy, że z Arką jest sztama. Drugi dryblas na boisku robi wślizg i mija się z piłką o metr. - Nic dziwnego. Zanim impuls z mózgu dotrze do nogi, mijają cenne sekundy - komentuje Filip. Kibice twierdzą, że prezes Filipiak ma różne fanaberie. Raz kupuje młodych, raz doświadczonych, raz wysokich. Śmieją się, że za rok postawi na grubych.

Pod koniec meczu pod trybuny wchodzi zakuta w kaski ochrona. Kibice rzucają gromkie "wypie.....ć". Na boisko leci parę puszek po piwie. - Chodzi o to, żebyśmy nie wpadli na boisko po meczu - tłumaczy Filip.

Koniec. Piłkarze razem z kibicami robią "lokomtywę". Rzucają koszulki, które fani wyrywają sobie z rąk. Wychodzę ściśnięty w tłumie kibiców. Co jakiś czas muszę skakać, bo przecież "Kto nie skacze, jest za Wisłą, hej, hej".

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Regularna demolka w Nowej Hucie:przystanek i auta do kasacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska