Jak tłumaczą eksperci, przy obecnym niskim przyroście naturalnym i niskiej dzietności, możemy mówić o starzeniu się społeczeństwa. Może to mieć poważne konsekwencje dla przyszłych emerytów.
Czytaj także: Polki najbardziej agresywnymi kobietami na świecie?
- Procent gospodarstw bezdzietnych jest tylko jednym ze wskaźników sytuacji demograficznej - mówi prof. Jolanta Kurkiewicz, demograf z Uniwersytetu Ekonomicznego. - Widać, że sytuacja się zmienia na niekorzyść, ale to trend ogólnokrajowy - dodaje. Tak wysoki odsetek gospodarstw domowych, w których nie ma dzieci, wynika z przyjętej przez GUS metodologii. Jako dzieci traktowane są wszystkie osoby poniżej 18 roku życia.
Oznacza to, że do bezdzietnych gospodarstw wliczane są też domostwa starszych rodziców, których dzieci już dorosły, wyprowadziły się i utrzymują się samodzielnie. Jednak fakt, że liczba takich gospodarstw rośnie, świadczy o coraz mniejszej liczbie urodzeń. Dlaczego młodzi ludzie, którzy sami się utrzymują, mają pracę i dochody, nie chcą mieć dzieci?
- Najpierw chcemy trochę zarobić, odłożyć pieniądze i może wtedy pomyślimy o dzieciach- tłumaczy 29-letni Marcin Hanusiak, krakowianin, który mieszka ze swoją 25-letnią narzeczoną Anną Kołodziej. To typowa postawa młodego pokolenia, które świadomie odkłada moment założenia rodziny, uzależniając go od osiąganych dochodów.
- Rodzice trochę naciskają. Mówią, że chcieliby już zostać dziadkami, że to dobry moment. My jednak wolimy jeszcze poczekać - mówi Marcin Hanusiak.
Obecnie w Małopolsce na każdy tysiąc kobiet przypada średnio niecałe półtora tysiąca narodzin dzieci. Bilans jest więc ujemny, bo aby jedno nowe pokolenie mogło zastąpić kolejne, na każdy tysiąc kobiet powinno przypadać co najmniej dwa tysiące urodzonych dzieci. Obecna sytuacja oznacza, że przybywa ludzi starszych i to o wiele szybciej niż rodzi się nowych obywateli, którzy w przyszłości będą wytwarzali produkt krajowy brutto i regularnie opłacali składki ZUS.
Cały czas wydłuża się średnia długość życia. Prognozowana długość życia Małopolan w 2020 roku wyniesie 75,3 lat (72,5 lat w 2007 r.) dla mężczyzn i 82,3 lat (80,7 lat) dla kobiet. - Taki stan rzeczy jest spowodowany postępami w medycynie. To tendencje widoczne na całym świecie - wyjaśnia prof. Kurkiewicz, która kierowała zespołem demografów przygotowującym prognozę dla Małopolski. Taki stan rzeczy może być groźny, głównie dla ludzi młodych.
- Większość pieniędzy z obecnie wpłacanych składek ZUS przeznacza na wypłacanie bieżących emerytur - tłumaczy Marek Zuber, ekonomista. Zaznacza, że w związku z sytuacją demograficzną i niskim przyrostem naturalnym, w przyszłości emerytury mogą być jeszcze niższe niż obecnie.
- A większości Polaków nie stać na dodatkowe odkładanie pieniędzy - dodaje. Problem, z jakim będzie musiał zmierzyć się ZUS, to coraz większa liczba emerytów i coraz niższe wpływy ze składek.
Nadzieją Małopolski są takie miejscowości jak Słopnice (powiat limanowski), gdzie od wielu lat przyrost naturalny jest znacznie wyższy niż w pozostałych gminach. W 1998 r. Słopnice miały najwyższy wskaźnik dzietności w całej Polsce. Obecnie przyrost w Słopnicach jest 10-krotnie wyższy niż średni w całej Małopolsce, a każdego roku w tej niewielkiej podlimanowskiej gminie (ok. 6 tys. mieszkańców) rodzi się ok. 100 dzieci.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:[/b] Starcie pseudokibiców w Krakowie: tłukli kijami i butelkami
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą.**Wejdź na szumowski.euA może to Ciebie szukamy? Zostańmiss internetuwojewództwa małopolskiego**
