Kraków. Rodzice: boimy się, czy dzieci nie wpadną pod auta
Zwyczajowo opłatę tę nazywa się "klimatyczną", ale w Krakowie, gdzie stężenie pyłów zawieszonych w powietrzu znacznie przekracza normy, mogłoby to być źle odebrane. Ustawa pozwala jednak "skubać" turystów w miejscowościach, które mają nie tylko charakter sanatoryjny, ale też krajobrazy oraz zabytki.
Za dzień spędzony w Krakowie każdy turysta płaci 1,60 zł. (maksymalna opłata, którą miasta mogą wyznaczyć, to 2,08 zł). Roczne dochody z opłat wynoszą 1,5 mln zł, ale z tego 10 proc. (150 tys. zł) zostaje w kieszeni zbierających "taksę".
Turyści płacą, choć nie bez zdziwienia. - Opłata powinna być zwrotem za to, że turyści śmiecą, niszczą środowisko. Na przykład w Tatrach. Nie niszczymy zabytków Krakowa, a i tak jest pobierana - dziwi się Agata Matys z Nowej Soli.
- Powietrze w Krakowie jest kiepskie. Ludzie płacą jednak, bo tak bardzo tego na co dzień nie odczuwają - zauważa Patryk Miszka, turysta z Olsztyna.
Gmina musiała wywalczyć możliwość pobierania opłaty w sądzie. Kraków od 2004 do 2010 roku toczył o to spór z Regionalną Izbą Obrachunkową. Jednak nie z powodu złego stanu powietrza, a biurokracji.
Gmina zgarnia więc sporo pieniędzy, ale nie musi przekazywać ich na ochronę środowiska. Trafiają do ogólnego budżetu. Urzędnicy przypominają jednak, że prowadzą program likwidacji niskiej emisji przez dofinansowanie wymiany pieców węglowych.
Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
Konkurs dla matek i córek. Spróbuj swoich sił i zgarnij nagrody!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!