Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaglądamy do kieliszka... Rocznie gorliczanin przepija około 1000 zł [INFOGRAFIKA]

Lech Klimek
Lech Klimek
Dane statystyczne wskazują, że nie odbiegamy pod tym względem od przeciętnego Polaka. Alkohol kupujemy w sklepach i pijemy głównie w domach. W lokalach sprzedaje się zwykle piwo.

Alkohol zgubą ludzkości - to hasło zna każdy. Tak samo jednak jak to, że „człowiek nie wielbłąd, napić się musi”. W nasze ręce wpadły dane statystyczne dotyczące tego, ile przeciętny gorliczanin wydaje rocznie na alkohol.

Z przymrużeniem oka postanowiliśmy zajrzeć mieszkańcom Gorlic do... kieliszka. Badamy, jak pod względem tych używek wypadamy w porównaniu z mieszkańcami innych gmin i ze średnią krajową. Jedno jest pewne, gdyby cała pula pieniędzy, którą gorliczanie wydają na trunki, trafiła w ręce jednej osoby, żyłaby ona za to dostanio do końca swych dni! Bo jak tu nie przetrwać za prawie... 30 mln zł rocznie! Właśnie tyle upłynniamy w ciągu 12 miesięcy w sklepach i barach.

- Prowadzę te statystyki od dłuższego czasu - mówi Piotr Gajda, zajmujący się w gorlickim ratuszu miejskim programem przeciwdziałania alkoholizmowi. - Wynika z nich, że najmniej, bo „jedyne” 26 mln, wydaliśmy na alkohol w 2009 roku.

W kolejnych latach wydatki wzrastały, by ostatecznie stworzyć stałą w kwocie wspomnianych 30 milionów. Oznacza to, że każdy mieszkaniec naszego miasta, niezależnie od wieku, wydał na ten cel 1045,99 złotych. Czy to dużo? W Bochni, mieście porównywalnej wielkości, wydatki na alkohol są bardzo podobne. Tam w skali roku mieszkańcy wydają nań 29,3 mln złotych. Bochnianin przepija zatem 970,07 złotych. Przeciętny Polak rocznie na tzw. „przelew” wydaje 1064,11 złotych, a zatem w Gorlicach nieco tylko zaniżamy tę statystykę.

Z danych wynika również, że gorliczanie piją głównie w domach. Z prawie 30 milionów zł aż 27 wydano w sklepach. Prawie 10 razy mniej zostawiliśmy w lokalach gastronomicznych. W domowym zaciszu dominują alkohole powyżej 18 procent - wódki, nalewki, likiery. Wydaliśmy na nie nieco ponad 12,6 mln złotych. Na drugim miejscu są te o zawartości alkoholu do 4,5 procent, w tym piwo, z wynikiem 11,6 mln złotych. Reszta to najczęściej wino. Preferencje w barach i restauracjach są zupełnie inne. Tu dominuje popularny „browar”.

Napój bogów w modzie

Okazuje się, że zmienia się również bardzo mocno kultura picia. Jak przekonują właściciele sklepów monopolowych, coraz więcej osób zamiast półlitrówki czystej szuka wysublimowanych smaków. - Gorliczanie odwiedzający nas znają się na winach - mówi Monika Krok, która prowadzi w centrum Gorlic specjalistyczny sklep z alkoholami. - Poszukują dobrych gatunków wyprodukowanych z konkretnych szczepów. Często cena nie gra roli.

Ale jest i druga grupa odbiorców napoju bogów. Pan Andrzej, którego spotkaliśmy w środę pod sklepem monopolowym w centrum miasta, na hasło o butelczynie wina za 50 zł, wybucha gromkim śmiechem. - Panie, jak ja bym miał 50 zł, to bym sobie inaczej życie ustawił - chichocze mężczyzna w średnim wieku. - Za tę kasę to ja mam skrzynkę tego eliksiru.

Ekspedientki przyznają, że tanie wino, którego zwolennikiem jest pan Andrzej, wciąż jest w modzie. - To są zawsze nasi pierwsi klienci, przychodzą chyba wcześniej od nas - mówi Irena Kosiba, prowadząca w Gorlicach mały sklep ogólnospożywczy.

Codziennie w tym sklepie sprzedawane są dwie skrzynki wina owocowego, którego cena nie przekracza pięciu złotych. - Dużo też sprzedajemy piwa, ale nasi poranni klienci mają specyficzne potrzeby, musi być tanie i mocne - relacjonuje pani Irena. - Najczęściej wybierają takie za dwa złote, ale mające aż siedem procent zawartości alkoholu.

Z relacji właścicielki sklepu wynika, że z roku na rok spada liczba tych porannych gości. - Mam wrażenie, że spora grupa z nich po prostu już umarła. Na szczęście coraz mniej jest tych młodszych, którzy by ich zastąpili - komentuje. - Widzę to nie tylko po ilości sprzedawanego alkoholu, ale też po tych zniszczonych twarzach, od dawna nikt nowy się nie pojawił - zaznacza.

Co rok trzydziestu nowych

Poza statystykami ilości sprzedanego alkoholu są i te odnoszące się do uzależnienia od niego. Od dwóch lat Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych rejestruje średnio 30 nowych uzależnionych rocznie. - W minionej dekadzie przewinęło się ich około ośmiuset - mówi Zbigniew Grygowicz, zastępca przewodniczącego komisji.

Ci, którzy awanturują się po alkoholu albo po prostu zasną gdzieś na ławce, najczęściej trafiają do izby wytrzeźwień w Nowym Sączu. W 2014 roku na takie „wycieczki” załapało się ponad 260 osób, w 2012 - 154. Koszty ponosi gmina, z terenu której pijany został zabrany. Płaci się z góry, za gotowość przyjęcia delikwenta.

Rafał Kukla, burmistrz miasta, wylicza nam, że w tym roku z budżetu miasta na ten cel poszło ponad 43 tysiące złotych. Powstał więc pomysł, by izbę stworzyć w Gorlicach. Choćby na bazie pomieszczeń szpitala. Ale tu rodzi się problem, bo szpital wszystkim kojarzy się z leczeniem. A podstawowa zasada mówi o tym, że leczyć powinno się tym, czym człowiek się struł. Koło zamknięte.

Gazeta Gorlicka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska