Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakochał się w piwniczance. Razem kręcą lody w swojej „Magdalence”

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Magdalena Szumowska z mężem Jerzykiem od trzech lat sami kręcą lody. Nie przyzwyczajają klientów do stałych smaków. Raczej uczą ich sezonowości. - Teraz czas na owoce lata - zapraszają do „Magdalenki”
Magdalena Szumowska z mężem Jerzykiem od trzech lat sami kręcą lody. Nie przyzwyczajają klientów do stałych smaków. Raczej uczą ich sezonowości. - Teraz czas na owoce lata - zapraszają do „Magdalenki” Alicja Fałek
George Solgala-Szumowski: Chciałem w Polsce odnaleźć swoją tożsamość. Znalazłem żonę i pasję. Magdalena Szumowska: Jerzyk tak się wkręcił w robienie lodów, że nie mogę go powstrzymać.

Jego obecność dziwiła gości restauracji w Piwnicznej Zdroju, a właścicielom przysparzała klientów.

- Nawet nie sądziłem, że pracując jako kelner w małym miasteczku w Polsce mogę stanowić taką egzotykę - śmieje się George. Goście z niedowierzaniem patrzyli na niego, gdy podchodził do stolika i swoją jeszcze chłopięcą - jak to określa - polszczyzną pytał o zamówienie. Nie było osoby, która by nie zagadnęła londyńczyka, czy nie pomylił kierunków. - „Przecież to my wyjeżdżamy do Wielkiej Brytanii na zmywak, albo za bar”. Te słowa słyszałem najczęściej - opowiada Jerzyk. Tak na niego mówią rodzina i przyjaciele w Polsce.

Dla niego jednak pobyt w Piwnicznej jest czymś więcej niż pracą. George Solgala-Szumowski urodził się i wychował w Londynie, ale jego rodzice są Polakami, pochodzą z Poznania i okolic.

- Chciałem pobyć trochę w Polsce, żeby odnaleźć tu swoją tożsamość. A znalazłem dużo więcej. Żonę i naszą wspólną pasję do kręcenia lodów - śmieje się Jerzyk.

Piwniczankę Magdalenę Szumowską (z domu Mirek) poznał przez Witka, szkolnego kolegę, którego rodzina część czasu spędzała w Anglii, a część w swoim ojczystym kraju, czyli Polsce.

- A Magda z kolei przyjaźniła się z siostrą Witka. Któregoś dnia przyjechała do pracy do Londynu i wszyscy wspólnie zamieszkaliśmy - opowiada Jerzyk.

Nie mieli jednak czasu bliżej się poznać. Praktycznie się mijali. Magda wychodziła z domu późnym popołudniem i wracała w nocy. Pracowała w restauracji. On wychodził rano do pracy w odlewni artystycznej brązu, gdzie wykonywał rzeźby dla najsławniejszych londyńskich artystów. - Londyn to potężny rynek sztuki. Polakom trudno nawet uwierzyć, że z tego można żyć na naprawdę wysokim poziomie. Ja skończyłem Wimbledon School of Arts na kierunku efektów specjalnych i sztuki technicznej, mogłem pracować dla filmów, dostałem też propozycję pracy w muzeum figur woskowych w Londynie, ale zawsze bardziej podobało mi się rzemiosło i tradycyjne formy wykonania sztuki - wyjaśnia Jerzyk.

Nim Magda wyjechała po sezonowej pracy do Polski, żeby dokończyć studia z zarządzania w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, zaprosiła wszystkich lokatorów na zabawę sylwestrową do siebie do Piwnicznej. Jej rodzice mają tu restaurację i cukiernię, która nazywała się „Krystyna” (teraz już „Magdalenka”).

- Magda nie musiała specjalnie nalegać, żebyśmy przyjechali na sylwestra. Chcieliśmy zobaczyć Polskę - śmieje się Jerzyk.

W Piwnicznej między nim a Magdą zaiskrzyło. Coraz bardziej zakochiwał się też w samym uzdrowisku. - Tu ludzie się znają, czują swoją przynależność. Inaczej niż w Londynie, który jest już przez swą mieszankę kulturową zupełnie nijaki. Wreszcie miałem możliwość usłyszeć swoje myśli - opowiada zachwycony londyńczyk.

Gdy zaczął się swymi myślami dzielić z Magdą, wybuchła awantura. Ona chciała uciec z Piwnicznej w świat. To była mieścina, w której nic nie da się osiągnąć. On dostrzegł potencjał tego miejsca. Magda bała się, że tu jej Jerzyk nie znajdzie pracy w swoim zawodzie. On namawiał ją do włączenia się w rodzinny biznes.

Stanęło na tym, że najpierw George - Jerzyk szkolił swój język polski, pracując jako kelner u rodziców Magdy. Później został odpowiedzialny za sprzedaż lodów z Suchej Beskidzkiej, którą od lat prowadzono w lodowej budce w Piwnicznej.

Spodobało mu się i sam zaczął eksperymentować kręceniem lodów. Zwłaszcza, że obok wyrosła konkurencja. - Baza lodowa, którą dostawaliśmy z Suchej Beskidzkiej, chociaż pyszna, nie pozwalała mi jednak na pracę twórczą i kreowanie własnych niepowtarzalnych smaków - opowiada Jerzyk.

Metodą prób i błędów na własna rękę uczył się lodziarstwa, później wybrał się na szkolenie do Bolonii we Włoszech.

- Po nim tak się wkręcił w robienie lodów, że nie mogę go powstrzymać - śmieje się Magdalena.

Widząc zachwyt swojego obecnego męża Magda zaczęła odkrywać na nowo uroki miejsca, w którym się wychowała.

- Jerzyk miał rację, w takiej małej mieścinie, jak nasza Piwniczna, też można spełniać swoje marzenia. Chciałam zarządzać i zarządzam najbardziej oddanym pracownikiem pod słońcem - żartuje Magda.

Z roku na rok lodziarnia Magdalenka się rozrasta i wzbogaca o nowe smaki lodów, sorbetów, a ostatnio granite, czyli kruszonego lodu z owocami. Jej właścicieli najbardziej cieszy zaangażowanie samych klientów. - Dziś na Facebooku dostałam wiadomość od jednej z turystek, która jadła u nas lody. Jest w Niemczech i próbowała sorbetu truskawkowego z papryczką jalapeno. Smakowało jej i pomyślała o nas, żeby podpowiedzieć nam nowy smak. Jerzyk już się szykuje do ich przyrządzenia - mówi Magda.

Kiedy pojawiła się granita, z dobrą radą przyszła też jedna z piwniczanek. - Podpowiedziała, że w kuchni polskiej agrest łączono z różą. Miała rację, teraz nasze płynne lody są jeszcze lepsze - dodaje Magda. Nie przyzwyczajają klientów do stałych smaków. Raczej uczą sezonowości. - Latem żegnamy się ze smakiem piernikowym czy cynamonowym, trzeba wykorzystać owoce, których mamy teraz pod dostatkiem. Jesienią znów wrócimy do „ciepłych” smaków - mówi Jerzyk. Ale orzechowe lody, które są jego specjalnością, robi na okrągło. - Dwa tygodnie temu wróciliśmy z Magdą z Sycylii, przywożąc mnóstwo pistacji - mówi Jerzyk, dodając, że jeśli do czegoś się zabiera, to musi mieć produkty najlepszej jakości.

Przepis na domowe lody waniliowe
250 mleka 3.2% tłuszczu
szczypta soli
150 g cukru
1 laska wanilii przekrojona wzdłuż
500 ml kremówki 30% tłuszczu
5 żółtek
Pogrzej mleko z solą i cukrem, aż składnikami się rozpuszczą, wyskrob ziarna z laski wanilii i dodaj do garnka razem z skóra z laski wanilii
Przykryj garnek i wyłącz gaz pozostaw na 30 min, by mieszanka dojrzała. Do osobnej miski wlej śmietanę i pozostaw na boku, to samo zrób z dobrze wymieszanymi żółtkami, podgrzej ponownie mieszankę mleka. Najpierw dodaj odrobinę podgrzanej mieszanki do żółtek i wymieszaj, potem mieszankę z żółtkami wlej do garnka z podgrzaną mieszanką. Na niskim gazie podgrzej jajka z mieszanką mleczną, by stały się gęste, uważając, by nie przypalić. Przelej gotowy budyń przez sitko do śmietany i dobrze wymieszaj i włóż miskę z mieszanką do garnka z woda i lodem mieszaj, by schłodzić i włóż do lodówki na trzy godziny. Na koniec, jeżeli masz domową maszynkę do lodów, to według instrukcji wymroź mieszankę, jeżeli nie masz maszyny przełóż wszystko do plastikowego pojemnika i zamrażaj w zamrażarce, mieszając co dwie godziny, czynność powtórz trzy do czterech razy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska