Ostatnie kontrole bacówek miały miejsce dwa lata temu. Teraz, jak zaznacza starosta tatrzański Andrzej Gąsienica Makowski, kontrolerzy ponownie chcą sprawdzać stan bacówek i wytwarzanych tam serów.
- Udało mi się uprosić, by to nie były od razu kontrole sensu stricto, ale wizyty edukacyjno-informacyjne - zaznacza Gąsienica Makowski.
Wizyty, które rozpoczęły się wczoraj, mają przypomnieć bacom o obowiązkach, jakie powinni spełnić, by móc legalnie prowadzić wyrób i sprzedaż oscypków. - Przyjechaliśmy popatrzyć na warunki, w jakich produkowane są sery. My sprawdzamy warunki produkcji, natomiast inspekcja handlowa nadaje certyfikaty, by móc sprzedawać te sery - mówi Barbara Zelek, powiatowy inspektor weterynarii.
Chodzi o zaświadczenie, że wyrabiany oscypek jest zgodny z wymogami określonymi we wniosku rejestracyjnym w Unii Europejskiej. Jednocześnie komisja przypomniała bacom, że od momentu wejścia na bacówki mają oni miesiąc na zrobienie wszelkich niezbędnych badań zdrowotnych swoich, jak i juhasów, szczepień psów, badań owiec i krów, czy badań wody używanej w bacówce.
- Te cztery bacówki, które akurat odwiedziliśmy, są już pod tym względem odebrane - dodaje Barbara Zelek. Nie wszystkie z 30 bacówek na terenie powiatu tatrzańskiego spełniają te wymogi. Andrzej Staszel Furtek, który ma swoją bacówkę w Kuźnicach, nie dał zaskoczyć się kontroli. Mówi, że nie ma nic przeciwko niej. - Ale to tak idzie trochę pod górkę, bo baca z tego nie ma nic ,tylko musi znać coraz więcej przepisów - dodaje. - Jak się robotę ma, to nie ma czasu na pisanie. A oscypka robiło się od dziesiątek lat.
Jak mówi, będzie się starał, by wytwarzać legalne oscypki.
Po pierwszym dniu wizyty w bacówkach cieszyć może wstępna ocena kontrolerów - w bacówkach jest czyściej. To dobra wiadomość przede wszystkim dla turystów, którzy chcą kupić oscypek, czy napić się żętycy. Wizyty w bacówkach odbędą się też dzisiaj. Kontrolerzy nie zdradzili, dokąd się wybierają.