Powiatowy Urząd Pracy w Zakopanem, realizując projekt aktywizacji osób bezrobotnych wprowadził tzw. prace społecznie pożyteczne. Polegają one na zatrudnieniu przez gminę osób na 10 godzin tygodniowo, które pomagałyby utrzymywać porządek w miejscach publicznych. Przy tego typu zatrudnieniu Urząd Pracy dofinansowuje 60 procent wynagrodzenia. Za godzinę wynosi ono 7,10 zł. Miasto pokrywałoby jedynie nie całe 3 złote tej stawki.
Tymczasem Zakopane od 2008 roku nie korzysta z tej formy zatrudniania bezrobotnych. - Ulice miasta nie są w idealnym stanie - zauważa Józef Figiel, radny Zakopanego. - Te osoby bardzo by się przydały do sprzątania, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, kiedy turystów jest bardzo dużo. Sensu w powierzaniu tych prac zakopiańczykom, którzy nie potrafią znaleźć pracy nie widzi natomiast Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego.
- Miasto przecież jest zadbane - zauważa. - Mamy służby, które dbają zarówno o wygląd miasta jak i za porządek. Te 10 godzin tygodniowo pracy więcej nic nie da, bo to za mało, bo coś zmienić. W dodatku miasto zatrudnia ośmiu bezrobotnych na staż oraz dwóch w zakresie prac interwencyjnych.
Takie tłumaczenie radnych nie przekonuje. Ich zdaniem zatrudnienie na prace społecznie pożyteczne to forma pomocy powrotu na łono społeczeństwa osób z marginesu społecznego.- Przez to, łatwiej będą mogli znaleźć konkretne zajęcie - argumentuje radny. Również mieszkańcy Zakopanego uważają, że miasto powinno zatrudnić bezrobotnych. - Jest przecież mnóstwo pracy w dzielnicach oddalonych od centrum, np. na Olczy - zaznacza pani Maria.