Czytaj też:
Jak się okazuje, obie sprawy są ze sobą powiązane. Chodzi o konflikt sąsiedzki z ulicy Bogdańskiego, w którym biorą udział Jan Ł. i Rafał G. Pan Jan uważa, że działka, która znajduje się koło domów jego i pana Rafała, jest jego własnością. Z kolei 34-latek uważa, że należy do niego. Sprawa jest sporna, a - jak uznał Jan Ł. - o rozgraniczeniu ziemi ma zadecydować sąd.
Do przewrócenia wspomnianego urządzenia miało dojść 30 sierpnia 2011 roku. Tego dnia geodeta Bolesław Ch. zaczął wyznaczać granicę na działce obu górali. Nie spodobało się to Janowi Ł., który podszedł do geodety i chciał mu uniemożliwić pracę.
- Nie dałem pozwolenia na wejście na moją działkę temu mężczyźnie i zastosowałem wobec niego obronę konieczną - tak skwitował sprawę oskarżony.
Nie przyznał się też do grożenia i biegania za sąsiadem z siekierą. Z kolei do tego zajścia miało dojść 26 listopada 2010 r.
- Nigdy nie tknąłem go, ani ręką, a tym bardziej siekierą - mówił na sali rozpraw.
Innego zdania był poszkodowany. - Sąsiad od dłuższego czasu kręcił się koło mojego domu z siekierą - opowiadał Rafał G. - Chciał mnie ostrzec, żeby lepiej z nim nie zadzierać.
Pewnego dnia poszkodowany zauważył, że 76-latek zostawił rury na jego działce. Młodszy z sąsiadów chciał mu je przenieść na część jego ogrodu. To rozwścieczyło górala, który chwycił siekierę i ruszył na Rafała G.
- Groził, że mnie zabije - mówi Rafał G.
Sprawę na razie odroczono.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!