Pomysłodawcy zadaszenia - Przemysław Gawęda i Marcin Sajdak, właściciele biura projektowego - na pomysł przykrycia rozbiegu wpadli w czasie ostatniego Pucharu Świata w skokach w Zakopanem. - Byliśmy wtedy na Wielkiej Krokwi. Konkurs był przedłużany, bo organizatorzy mieli problemy z utrzymaniem w należytej formie torów zjazdowych. Przeszkadzał padający deszcz i wiatr - mówi Przemek. - Dlatego pojawił się pomysł zadaszenia skoczni.
Panowie zaprojektowali zadaszenie rozbiegu. Miałoby ono składać się z metalowych obręczy rozstawianych co pół metra od belki zjazdowej, aż do progu. - Na te pierścienie mogłoby być rozpościerane specjalne płótno, coś w rodzaju brezentu odpornego na deszcz i wiatr - mówi Gawęda. Wszystkim sterowałyby elektryczne silniki. - Przysłonięta mogłaby być lewa albo prawa strona rozbiegu, w zależności od tego, z której strony wiałby w danym momencie wiatr - mówi architekt.
Materiał miałby być przezroczysty, tak by można było obserwować zjazd zawodnika. - Na razie nie konsultowaliśmy tego pomysłu ze środowiskiem narciarskim. Może jednak się do czegoś przyda - mówi Przemysław Gawęda.
Andrzej Kozak, prezes TZN, nie słyszał nic o pomyśle. Przyznaje jednak, że problemy z rozbiegiem pojawiają się nie tylko na Wielkiej Krokwi. - Zanim jednak można by postawić takie zadaszenie na skoczni, musiałaby to przeanalizować Międzynarodowa Federacja Narciarska FIS. Skocznia musiałaby na nowo uzyskać homologację. A to z pewnością zajęłoby sporo czasu - mówi szef związku narciarskiego.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+