Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane: Do miasta wrócił golibroda

Tomasz Mateusiak
Miłośnicy zarostu tę wiadomość śmiało mogą nazwać historyczną! Na Podhalu po przeszło 20 latach przerwy ponownie otworzył się... zakład golący brody. Działa przy salonie fryzjerskim Bogusława Salawy (ul. Chałubińskiego) w Zakopanem i chcącym wyglądać modnie panom oferuje pełen wachlarz usług związanych z pielęgnacją brody, wąsów czy bokobrodów. Tym samym na naszych oczach następuje reaktywacja zawodu golibrody, który przez wielu był już uznany za dawno wymarły. Dla górali to też powrót do tradycji. Jeszcze przed wojną w mieście pod Giewontem golibrodów było 6.

Kto brzytwy się chwyta
- Założę się, że większość mężczyzn w wieku poniżej 30 lat nigdy w życiu nie miała w ręku brzytwy - uważa Bogusław Salawa. - Ten przyrząd do golenia ostatnio niemal całkowicie został wyparty przez maszynki do golenia. A szkoda, bo mężczyzna dobrze ogolony brzytwą nie musi się golić ponownie nawet przez dwa tygodnie. Golenie maszynką starcza na 2 dni.

Jak mówi Salawa, brzytwa wraca jednak do łask. Wie, co mówi, bo kilka tygodni temu poszerzył swój salon fryzjerski o pierwszy od lat na Podhalu zakład golibrody czy mówiąc kosmopolitycznie "barbershop" (z ang. - barber to golibroda). - Zdecydowałem się na ten krok, bo po pierwsze lubię nowe wyzwania, a po drugie do Polski właśnie dociera moda na brody - mówi Salawa.

Miejski drwal nosi brodę
Słowa młodego górala potwierdzają specjaliści.
- Tak jak na przestrzeni dziejów zmieniało się upodobanie panów co do noszenia wąsów, tak samo jest z brodą, która od niedawna ponownie wchodzi na salony - mówi Daria Makaryk, antropolog kultury z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Modnego do niedawna metroseksualnego mężczyznę zaczyna wypierać styl a la "miejski drwal", a ten nosi brodę. Dlatego wierzę, że zawód golibrody po obecnej reaktywacji ponownie na długo zadomowi się w naszej kulturze.

Wygodny fotel i okłady
W to samo wierzy też Salawa. Dlatego w swój zakład sporo zainwestował. Już za kilka dni do jego salonu trafi specjalistyczny fotel, w którym rozsiądzie się mężczyzna zdecydowany na golenie, a także maszyna do przygotowania zimnych i gorących kompresów, którą pan Bogdan będzie obkładał twarz klienta po i przed zabiegiem. Ten będzie kosztował w zależności od sposobu pielęgnacji brody od 20 do 60 złotych.

- To z jednej strony dużo, a z drugiej mało - mówi Marek Fitał, klient zakopiańskiego golibrody. - Kobiety na swoje wizyty u fryzjera czy kosmetyczki wydają często co miesiąc o wiele więcej pieniędzy. Mężczyźni też mogą sobie więc pozwolić na odrobinę luksusu - dodaje klient, a ludzi myślących podobnie jak on jest już na Podhalu całkiem sporo.

Będą kolejni?
- Przyjeżdżają do mnie klienci z całego Podhala, Spiszu i Orawy. Mają do nas najbliżej, bo kolejny "barbershop" jest w Krakowie. W sumie ogoliłem juz kilkadziesiąt osób, a kilka z nich zostało moimi stałymi klientami - cieszy się Bogdan Salawa.

Czy to oznacza, że wkrótce na Podhalu pojawią się kolejni mistrzowie tego fachu? To zależy także od sanepidu. Okazuje się, że zanim ktoś chwyci za brzytwę, musi najpierw zdobyć szereg pozwoleń, a także kupić drogi sprzęt, jak wspomniany fotel czy też sterylizator do brzytw lub taką brzytwę, która ma wymienne jednorazowe ostrza. Te do najtańszych nie należą. Ale skoro na golenie są chętni, to znajdą się i osoby gotowe... zainwestować w ten biznes?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska