Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane: góral skazany za znęcanie się nad koniem

Redakcja
archiwum Polskapresse
Zakopiański sąd skazał jednego z fiakrów za znęcanie się nad swoim koniem. Władysław S., 75-letni mieszkaniec Zakopanego, stanął przed sądem za to, że zaniedbał zwierzę dopuszczając do utworzenia się poważnej rany u konia pod wędzidłem. Jak zeznała Beata Czerska z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, koń miał żywą ranę, a zardzewiałe wędzidło aż wrosło w skórę. W wyniku tego zwierzę miało permanentnie wysunięty język.

Czytaj także:

Cała sprawa wyszła na jaw 11 lipca 2010 roku. O całej sprawie poinformowała Katarzyna M., która przechodziła tamtego upalnego dnia koło dworca PKP, gdzie na postoju dorożek stał ze swoim koniem pan Władysław. Pani Katarzyna sprawę fiakra zgłosiła policji, bo uznała, że koń jest wycieńczony, skoro ma wywieszony język. Góral starał się wytłumaczyć jej, że to wrodzona wada zwierzęcia, dlatego tak się dzieje, to jednak nie uspokoiło kobiety.

Na miejsce zdarzenia przyjechała policja, a nieco później przedstawicielka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, Beata Czerska. Po telefonicznej konsultacji z weterynarzem stwierdziła, że sprawa jest poważna. Oprócz rany kobieta dopatrzyła się resztek jedzenia na pysku - co znaczyło, że koń jest brudny - i zabejcowanego kopyta, czyli prawdopodobnie stał długi czas na brudnej ściółce. Poleciła właścicielowi Władysławowi S. popuścić koniowi wędzidła i wrócić z nim do domu i go wyleczyć.

Sprawa trafiła na wokandę. Ostatecznie Władysław S. przyznał się do winy. Dodał, że sprzedał konia. W toku sprawy okazało się też, że już wcześniej był karany. 7 lutego 2011 roku jeździł dorożką pod wpływem alkoholu ulicą Jagiellońską. Miał około 1,3 promila we krwi. Żona oskarżonego tłumaczyła przed sądem, że mąż miał jeździć tylko po posesji, ale widać ktoś nakłonił go do wyjazdu i napicia się wódki.

Sam oskarżony mówił, że stał dorożką pod skocznią, gdy jakaś kobieta podeszła do niego i zaproponowała, że podaruje mu wódkę i 10 złotych za podwiezienie. Góral zgodził się. W drodze wypił łyk napoju, bo... chciał sprawdzić, czy w butelce znajduje się faktycznie alkohol. Wtedy zatrzymała go policja.

Za to przewinienie Władysław S. dostał zakaz prowadzenia zaprzęgów konnych na dwa lata i miał wpłacić 100 zł na Stowarzyszenie "Misie ratują dzieci" i karę grzywny 300 zł. Za znęcanie się nad koniem dostał karę grzywny w wysokości 400 zł.

Zakopiański prokurator rejonowy, Zbigniew Lis mówi, że spraw o znęcanie się nad końmi jest na Podhalu bardzo mało. - To są marginalne przypadki. Częściej zdarzają się sprawy o znęcanie się nad psami, owieczkami, czy małą małpką - zaznacza Lis.

Jego zdaniem górale nie męczą zwierząt. - One dają albo mleko, albo wożą turystów, a co za tym idzie, dają ludziom zarobek. Dlatego uważam, że mieszkańcy Podhala dobrze obchodzą się ze swoimi zwierzętami - dodaje prokurator Lis.

Wybieramy Ludzi Roku 2011. Zobacz listę kandydatów i oddaj głos!

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska