Protest polegał na ustawieniu dwóch taczek i wywieszeniu transparentu przed budynkiem urzędu, w którym akurat trwała sesja rady miejskiej. Na transparencie widniał napis "Gazdowskie rolls-roysy dla zakopiańskich pseudo-samorządowców. Babrosi". Na taczkach zaś leżała czerwona kartka, którą dali rządzącym górale z Furmanowej.
- Babrosi to ludzie, którzy czegokolwiek się dotkną, to zepsują - mówi Jacek Kalata, lider protestujących. - Przed rokiem daliśmy im żółtą kartkę. To było ostrzeżenie. Jednak od tamtej pory nic się nie zmieniło na Furmanowej. Dlatego dzisiaj dajemy im czerwoną kartkę. To oznacza, że zawodnicy ci powinni zakończyć już grę.
Protestujący walczą o drogę dojazdową na Furmanową. Na razie bowiem jedyna droga prowadząca do ich domów wiedzie przez sąsiednią gminę Poronin.
Straż miejska w urzędzie nie zatrzymała protestu. - Mieszkańcy nie są agresywni, nie zakłócają pracy urzędy, czy obrad sesji. Nie ma na transparentach wulgarnych słów, więc mogą tak protestować - mówi Wiesław Lenard, rzecznik prasowy straży miejskiej w Zakopanem.
Gdy jednak protestujący chcieli z transparentem wejść na salę obrad, straż miejska ich do tego nie dopuściła. Co ciekawe, w czwartek rano w urzędzie miasta stawiło się w pracy aż 13 strażników miejskich na 16 zatrudnionych.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+