Od najbardziej zagrożonego osuwisko jest oddalone zaledwie o trzy metry.
Przez ostatni tydzień strażacy, inspektorzy nadzoru budowlanego, władze miasta codziennie byli na Krzeptówkach. Tuż za sanktuarium, gdzie Cicha Woda dużymi zakolami przepływa głębokim jarem, skarpa zaczęła się osuwać.
- Proszę iść tam, nad sam brzeg, gdzie ta czarna folia, zobaczy pani, jak tam jest niebezpiecznie - pokazuje na sąsiedni dom i ogródek pani Anna, prowadząca krakowskie schronisko młodzieżowe na Krzeptówkach.
W ciągu ostatnich dni strażacy, jak mogli, zabezpieczyli folią osuwający się brzeg, aby ulewny deszcz nie wyrządził jeszcze większych szkód. A większe szkody oznaczają w tym przypadku osunięcie się jednego z domów.
- Myślę, że zostały jeszcze jakieś trzy metry, żeby cały budynek poleciał w dół - tłumaczy pan Andrzej z sąsiedniego domu.
Jak mówią mieszkańcy tej małej uliczki, dramat zaczął się nie podczas ubiegłego tygodnia, ale miesiąc wcześniej.
- W kwietniu nagle osunęła się spora ilość ziemi ze zbocza, a wraz z nią dwa wielkie drzewa - przypomina pan Andrzej. - I cały czas, niestety, gdy pada, ta ziemia się osuwa.
Pan Andrzej pokazuje dwa rosnące na skarpie duże drzewa.
- Ściągają jeszcze bardziej ziemię w dół i powinno się je wyciąć i zostawić, by trochę powstrzymały osuwanie się zbocza - uważa.
Choć strażacy zabezpieczyli brzeg Cichej Wody, to intensywne deszcze, które nie są rzadkością pod Tatrami, mogą zrobić swoje.
Mieszkańcy zagrożonych domów piszą pisma z prośbą o pomoc do Rejonowego Zarządu Gospodarki Wodnej, do którego należy rzeka, do urzędu wojewódzkiego, a ostatnio zapowiedzieli, że oddadzą sprawędo prokuratury przeciwko RZGW. Jedyne bowiem, co Zarząd dotychczas zrobił, aby poprawić sytuację na Krzeptówkach, to zlecił usunięcie w kwietniu owych dwóch drzew, które osunęły się wraz z ziemią.
- Nie dziwię się, że mieszkańcy są zdenerwowani sytuacją i tym, że RZGW nic nie robi, tłumacząc się, że nie ma pieniędzy - podkreśla wiceburmistrz Wojciech Solik. - Codziennie od tygodnia wysyłamy do RZGW fotografie osuwającego się brzegu na Cichej Wodzie. Może to w końcu przyniesie jakiś skutek?
Jak przypuszczają ludzie z Krzeptówek, pewnie dopiero gdy dojdzie do tragedii, RZGW znajdzie pieniądze.