https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Apokalipsa na Klimkówce. Popękane, suche dno sięga coraz głębiej, odkrywając martwe zbocza małopolskiego zalewu

Agnieszka Nigbor-Chmura
Wideo
od 7 lat
W miejscu, gdzie jeszcze w październiku w Klimkówce była woda, dzisiaj nie da się już zanurzyć w niej ręki. Dopóki wyschnięte dno było jak przysłowiowy wiór, śmiałków, by dojść do tafli wody, było wielu. Teraz dno nieco nawilgło, a spacer po nim, blisko tafli wody może być zwyczajnie niebezpieczny, bo w mule można ugrzęznąć po kolana.

Katastrofa, apokalipsa, kataklizm i zagłada

Tylko takie określenia przychodzą do głowy, gdy stanie się na brzegu zalewu wodnego w Klimkówce. Miejsce, w którym latem urządzone było kąpielisko i stacjonował tutaj punkt WOPR, jest daleko od tafli wody. Pływające pomosty od miesięcy stoją na dnie wyschniętego zbiornika. Miejsce, z którego motorówkami na patrol wypływają ratownicy jest pustym jarem - wąwozem, na dnie którego wije się kilkucentymetrowa stróżka wody. Na dnie stoją zacumowane kajaki i rowerki wodne. Wystający z lustra wody duży, metalowy przedmiot wydaje się być zatopioną łodzią. Pnie po ściętych przed laty drzewach w zalanej wsi, sterczą teraz kilkadziesiąt metrów nad poziomem wody, która opadając, stworzyła schodkowe zbocza. Krajobraz przypomina ten księżycowy.

W miniony piątek, 13 grudnia odczyty pomiarów wskazały, że w zbiorniku Klimkówka znajduje się 4,33 mln m sześc. wody, czyli zaledwie 10,16 proc. maksymalnej jego pojemności (42,59 mln m sześc.). To rekordowo niski poziom wody od czasu napełnienia zbiornika, czyli od 30 lat, choć do podobnie niskich stanów dochodziło jednak w ostatnich trzech dekadach już trzykrotnie.

Na początku listopada zrzut wody ze zbiornika został zmniejszony o połowę – z dwóch do jednego metra sześciennego na sekundę. Tyle samo wynosi on teraz, a dopływ to zaledwie 0,53 m metra na sekundę. Nie ma się z czego cieszyć, choć nie jest już tak źle, jak było w połowie listopada, kiedy dopływ wynosił zaledwie 0,19 m sześc. na sekundę. Według danych z minionego piątku - rezerwa powodziowa Klimkówki wynosi aż 37,62 mln m sześciennych.

Cofka od strony Uścia Gorlickiego nie istnieje. Odsłonięte dno zbiornika wygląda jak popękana ziemia na pustyni. Odsłoniła się nie tylko stara droga przez wieś, ale też ta od Kunkowej. Doskonale widać je z lotu ptaka, tak samo resztą, jak pozostałości po zabudowaniach zalanej wsi - fundamenty domów, potężne pnie drzew, czy cmentarz. Gdzieniegdzie widać ślady dzikich zwierząt. Normalnie woda stanowiła dla nich barierę nie do pokonania, dzisiaj strużka, która wpływa do jeziora, nie stanowi żadnej przeszkody.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska