Do fundacji zgłosiła się jedna z turystek, która była świadkiem zdarzenia. - Z relacji świadka wypadku, Kasi wynika, że miał on miejsce 26 grudnia 2017 roku, w drugi dzień świąt. Furman nie dość, że nie powiadomił Tatrzańskiego Parku Narodowego o przewróceniu się konia, to po tym jak koń wstał – załadował wóz turystami i pojechał dalej - czytamy na Facebooku fundacji Viva.
Animalsi dzwonili do pracownika Tatrzańskiego Parku Narodowego. Według Vivy z rozmowy wynikło, że TPN nie wie on nic o wypadku, a więc również o stanie zdrowia konia.
Fundacja Viva złożyła wniosek o wyjaśnienie sprawy w TPN. Powiadomili także organy ścigania o wypadku. - Będziemy domagali się wyjaśnienia również tego, dlaczego konie ciągnęły po śniegu wozy zamiast znacznie lżejszych sań, w których można przewozić mniejszą ilość pasażerów - dodają animalsi.
W czasie świąt Bożego Narodzenia Morskie Oko przeżywało prawdziwe oblężenie. Tysiące turystów szturmowało szlak. Do tego stopnia, że sporo z nich zbyt późno zdecydowało się na powrót. Większość chciała jechać w dół wozami konnymi. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia na Włosienicy utknęło 45 osób, które nie zmieściły się do ostatniego fasiągu zwożącego turystów z Morskiego Oka.
Z kolei tuż przed sylwestrem ok. 300 osób czekało w kolejce do góralskich sań, które miały ich zwieźć w dół. Turyści nie zmieścili się. Doszło do awantury. Interweniować musiała straż Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Sylwester Zakopane 2017/2018: Luis Fonsi i "Despacito", Sław...
Sylwester 2017 w Zakopanem. Tak bawiła się publiczność [ZDJĘCIA]
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Jak wygląda praca weterynarza?
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news