Do napadu doszło kilka minut po godz. 10. Do placówki banku w Zakopanem znajdującej się na rogu Kościuszki i Sienkiewicza wszedł mężczyzna w kapturze na głowie. Wyciągnął broń (lub przedmiot podobny do broni) i sterroryzował pracownice banku. Te wydały mu 13 tys. zł.
O sprawie pisaliśmy w artykule: Zakopane: napad na bank z centrum miasta [ZDJĘCIA SPRAWCY]
W międzyczasie, gdy bandyta trzymał na muszce pracownice, w banku pojawił się klient, który chciał wypłacić pieniądze z bankomatu, a bankomat znajduje się tuż przy drzwiach wejściowych. Klient (nie wiadomo, czy kobieta, czy mężczyzna) nie zauważył w banku nic niepokojącego i spokojnie wypłacił pieniądze. Nie zorientował się, że jest napad. Wyszedł.
Potem rabuś uciekł z pieniędzmi. Bezpośrednio po napadzie okolice banku zostały przeszukane przez policyjnego psa. Mimo to nie udało się odnaleźć sprawcy rabunku. Jak mówi podinsp. Kazimierz Pietruch z zakopiańskiej policji, dziewczyny były w szoku.
- Zaraz po napadzie nie można było się z nimi dogadać. Do poniedziałkowego popołudnia przebywały pod opieką policyjnego psychologa. Dopiero pod wieczór mogliśmy je przesłuchać - mówi. W trakcie przesłuchania wyszło na jaw, że mężczyzna mówił do dziewczyn tak, jakby znał się na systemie alarmowym, jaki funkcjonuje w banku.
- Dysponujemy nagraniem z monitoringu banku. Ten mężczyzna nie jest znany naszym policjantom - dodaje Kazimierz Pietruch.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Okradał piwnicę i znalazł majątek!
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy