Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane. Właścicielka pensjonatu wyrzuciła turystów na bruk i obrzuciła wyzwiskami 16 08

red.
Przejdź do galerii i zobacz opinie internautów o obiekcie
Przejdź do galerii i zobacz opinie internautów o obiekcie Google Street View
Ta historia na pewno nie pomoże w obaleniu stereotypu mówiącego o tym, że górale z Podhala to ludzie bez kultury, którzy tylko dybią na pieniądze turystów. Od kilku dni cała Polska mówi o tym co spotkało rodzinę z woj. zachodniopomorskiego w jednym z zakopiańskich apartamentów. Po tym jak właścicielka obiektu wyrzuciła ich na bruk (i domniemanie) raziła paralizatorem, o sprawie swój materiał video nakręciła dziennikarka "Tygodnika Podhalańskiego" Beata Denis - Jastrzębska. Sięgnęliśmy do opinii o obiekcie, które w łatwy sposób można znaleźć w internecie. Okazuje się, że przypadek rodziny z materiału "TP" nie był odosobniony.

Według tego co widzimy w materiale filmowym ofiarami krewkich górali padło małżeństwo z dwójką dzieci. Przyjechali oni do Willi Tatarzanka na zakopiańskiej Pardałówce.

Mężczyźnie prawdopodobnie od początku coś przeszkadzało w zaoferowanym pokoju bo sam przyznaje, że już pierwszego dnia wysłał do właścicielki kilka sms-ów w których opisał zaobserwowane przez siebie usterki i niedoróbki.

Kolejne (poplamiony materac, pęknięte lustro czy niedomykające się drzwi do WC) usterki odkrył w nocy, ale że nie chciał budzić właścicieli lokalu nocnym SMS-em, więc wiadomość wysłał im następnego dnia rano.
Zobacz materiał nakręcony przez turystę

To miał być przyczynek do karczemnej awantury. Po kilku minutach dostał wiadomość zwrotną, że plama na materacu, niezamykające się drzwi do łazienki, stłuczona szyba w pokoju dla dzieci czy brak światła w kuchni – to wina rodziny, która dopiero co wprowadziła się do apartamentu. Parę minut później do apartamentu zajmowanego przez turystów wkroczyła właścicielka wraz ze swoją matką i zaczęły wyzywać turystów. Kazały im się też natychmiast wyprowadzić, a wobec sprzeciwu wyrzucały rzeczy gości z zachodniopomorskiego przez okno.

Jak mówi turysta przed kamerą Tygodnika Podhalańskiego koniec końcem został pobity i rażony paralizatorem. Jego żona trafiła do szpitala, a dzieci są przerażone.

Ludziom tym nie zwrócono też pieniędzy za pobyt, który miał trwać jeszcze kilka dni.

O sprawie została już poinformowana policja. Prowadzi ona śledztwo, ale co ciekawe na razie jej funkcjonariusze nie potrafią odpowiedzieć kogo traktują w całej sytuacji za pokrzywdzonych. Stosowne zawiadomienie o sprawie złożyły bowiem obydwie strony zarzucając sobie wzajem nieuczciwość i brak kultury oraz agresję fizyczną.

Jako, że relacja z awantury jest na razie jednostronna, próbowaliśmy wczoraj porozmawiać z panią Edytą S. - właścicielką Willi Tatarzanka. Niestety jej telefon jest wyłączony. Nie odpowiedziała też na nasze SMS-y i maile. Kobieta przebywa też prawdopodobnie poza domem ponieważ i tam nie udało nam się jej zastać.

Wiadomo jednak na pewno, że niezależnie od tego jak zakończy się ta sprawa na policji właściciele zakopiańskiej willi i tak zostali już ukarani za agresywne i wulgarne zachowanie (choć możliwe, że zostali sprowokowani czego na filmie nie widać). Ich obiekt w ciągu ostatnich dwóch dób został bowiem zarzucony negatywnymi komentarzami i opiniami w serwisie google. Czytając najnowsze opinie nikt nie zdecyduje się tam już spędzić wakacji.

Wcześniej - przed wybuchem afery - również w internetowych komentarzach pojawiały się bardzo słabe oceny dla Tatarzanki. Ludzie piętnowali w nich arogancję i chamstwo właścicieli. Część internautów twierdziło nawet, że obie zakopianki mogą mieć problemy psychiczne. Screeny z części recenzji prezentujemy w galerii.

>> Przeczytaj inne recenzje o obiekcie

Inna sprawa, że obiekt drugą połowę opinii miał bardzo dobrych. przykładowo w serwisie booking.com w 10 punktowej skali miał średnią 8,4 na co złożyło się aż 463 nocy. To oznacza, że generalnie większość klientów oceniało budynek dobrze.

Od środy wieczorem wielu internautów udostępnia pomiędzy sobą też wiadomość, że pani Edyta S. z Tatarzanki jest chroniona przez policję bo zajmuje prominentne stanowisko - skarbniczki - w zakopiańskich strukturach Prawa i Sprawiedliwości.

"Krakowska" ustaliła, że to nieprawda Kobieta owszem kiedyś działała w PiS pod Giewontem, ale została z partii wyrzucona około 3 lat temu. Dziś działacze tej formacji ze starostą tatrzańskim Piotrem Bąkiem na czele odżegnują się od kobiety nazywając historię z jej udziałem "wielkim wstydem i hańbą".

- Sprawa zapewne nie jest jednoznaczna, ale nigdy przenigdy nie powinno się w taki sposób jak ta pani podchodzić do turystów nawet jeśli są do nas roszczeniowi czy aroganccy - słyszymy w zakopiańskim magistracie gdy prosimy o komentarz. - Miasto nie może jednak nic zrobić bo w Polsce jest wolność prowadzenia działalności gospodarczej, a do prowadzenia wynajmu kwater nie potrzeba żadnej licencji, którą dziś na przykład moglibyśmy temu obiektowi odebrać.

- Dla mnie ta historia to jeszcze jeden dowód na to, że do turysty zawsze trzeba podchodzić z klasą i kultura - mówi starosta Bąk. - Niezależnie od tego jaką reakcją z drugiej strony taki kwaterodawca musi się zmierzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska