Niemal dokładnie rok temu "Gazeta Krakowska" pisała o oburzeniu łyżwiarzy szybkich, którzy w październiku nie zostali wpuszczeni na tor w Zakopanem, bo dyrekcja Centralnego Ośrodka Sportu stwierdziła, że nie ma pieniędzy na jego uruchomienie (chodziło o 150 tys. zł). Ostatecznie na obiekcie lód pojawił się w grudniu, bo wówczas temperatury były już tak niskie, że tor zamarzł bez pomocy sprężarek.
- W tym roku miało być inaczej - mówi Kazimierz Kowalczyk, prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego. - Tor miał być gotowy już w październiku i nasi zawodnicy mieli na nim trenować przed sezonem. Co więcej, w grudniu zaplanowaliśmy w Zakopanem szereg zawodów.
Dziś już wiadomo, że przynajmniej jedne z nich raczej się nie odbędą. Okazuje się, że system mrożenia na zakopiańskim torze uległ awarii. Zaledwie po 4 latach pracy wysiadła jedna ze sprężarek tłoczących azot do mrożenia. - Tor nie jest już na gwarancji, więc będziemy musieli za naprawę zapłacić sami - mówi Jacek Bartlewicz, dyrektor COS w Zakopanem. - To będzie koszt w granicach 40 tys. zł. Wiemy już po wstępnej diagnozie, że naprawa nie odbędzie się szybko. W Polsce tylko jedna firma serwisuje sprzęt, który zainstalowano w maszynowni toru. Niezależnie od tego musimy jednak wystąpić z zapytaniem ofertowym do potencjalnych wykonawców naprawy. Po złożeniu zamówienia, na części czekać będziemy do 4 tygodni. W wariancie optymistycznym tor zamrozimy w końcu listopada.
- To oznacza, że 14 i 15 grudnia raczej rozegramy tu już zawody Pucharu Świata Juniorów, ale wcześniejszy Puchar Tatr seniorów trzeba odwołać - mówi prezes Kowalczyk. - Moim zdaniem, to skandal, że ta awaria wyszła dopiero teraz. Dyrekcja COS powinna sprawdzić, czy wszystko działa, jeszcze w wakacje. Z jakichś przyczyn jednak tego nie zrobiła.
Tym samym już 3 rok z rzędu tor lodowy zacznie działać dopiero w zimie. - Po co więc było wydawać miliony na jego przebudowę, skoro system sztucznego mrożenia jest nieużywany, a my, zamiast trenować w ojczyźnie, jeździmy na zgrupowania za granicę? - zastanawia się Wiesław Kmiecik, trener reprezentacji panczenistów.
Jak dodaje szkoleniowiec, naprawa toru to priorytet, a później szybko trzeba będzie myśleć o jego zadaszeniu. Wówczas będzie tu można trenować nawet w wakacje, a co więcej, chętny do jeżdżenia na łyżwach pod Giewontem, gdzie mamy jeden z najszybszych torów, będzie cały świat.
Na dach nie mamy szans?
Latem sejmowa komisja sportu opiniowała, który tor lodowy w Polsce (Warszawa, Zakopane, Sanok, Tomaszów Mazowiecki) przykryć dachem. Zakopane złożyło aplikację, ale posłowie uznali ostatecznie, że nie dadzą pieniędzy na zadaszenie żadnego z obiektów. Ich zdaniem, tor kryty powinien powstać w Krakowie bo tam ma być rozegrana olimpiada. - To może być jednak w 2021 r. Gdzie do tego czasu zawodnicy mają trenować? - pytają działacze.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+