FLESZ - Żywność drożeje szybciej niż przewidywano
Podwójny atak na stado w Zalasowej
Grzegorz Onak wciąż ma przed oczami rozszarpane zwierzęta, które leżały zabite na działce oraz mnóstwo krwi dookoła. Jest załamany, bo zagryzione daniele były już odchowane - miały po 3-4 lata, a siedem uśmierconych łań dodatkowo doczekałoby się w tym roku młodych. Stracił również byka zarodowego.
- W jeden dzień zostały zagryzione cztery daniele. Wtedy myślałem, że to może jakieś bezpańskie psy się zakradły i zaatakowały je. Niestety na drugi dzień sytuacja się powtórzyła i straciłem kolejnych sześć sztuk. Psy nie dałyby rady uśmiercić tylu zwierząt i zadać im takich ran - mówi właściciel hodowli, który swoje straty szacuje na kilkanaście tysięcy złotych. Daniele miały przede wszystkim podgryzione gardła i był poranione w okolicy ogona.
Hodowca jest przekonany, że to sprawa wilków. Teren był ogrodzony, ale te znalazły sposób, aby dostać się do środka zagrody i zaatakować znajdujące się w niej daniele. Działka częściowo łączy się z lasem, gdzie drapieżniki mogły się zaczaić. Znajduje się na pograniczu z Trzemesną i Szynwałdem.
- Mogły zadowolić się jedną, może dwiema łaniami i najeść się do syta, a nie zagryzać ich aż tyle i porzucać martwe - ubolewa Grzegorz Onak.
Mieszkańcy Zalasowej przyznają, że w ostatnim czasie nocami psy ujadały mocniej niż zwykle. Ale nikt nie łączył tego faktu z wilkami. Drapieżniki pojawiały się w tych stronach bardzo rzadko, a jeśli już to widywano pojedyncze osobniki, a nie całe watahy.
Wilki zaatakowały w Szymbarku koło Gorlic. Minionej nocy zag...
Wilki przepłoszyły inną zwierzynę?
Krzysztof Kokoszka, łowczy okręgowy w Tarnowie wyjaśnia, że wilk podlega ochronie, stąd myśliwi nie prowadzą takiego ich rejestru, jak w przypadku zwierząt łownych i trudno stwierdzić ile tych drapieżników może przebywać w podtarnowskich lasach.

Pozostałe
- W związku z licznymi sygnałami rozesłaliśmy jednak ankietę do kół łowieckich, aby oszacować populację wilków na terenie naszego okręgu. Wyniki będą znane do końca marca - mówi.
Wiele wskazuje jednak na to, że drapieżniki te nie są pod Tarnowem już tylko gośćmi. - Myśliwi zwłaszcza z południowo-wschodniej części okręgu zgłaszają duży spadek liczby jeleni, saren i dzików i wiążą to właśnie z wilkami. Część zwierząt ginie, inne przemieszczają się w bezpieczniejsze rejony, bliżej miast – tłumaczy.
Apel burmistrza Ryglic
Po ataku na hodowlę danieli burmistrz Ryglic wystosował do mieszkańców apel o zachowanie szczególnej ostrożności podczas wchodzenia do lasów i zagajników.
- Szczególną uwagę proszę zwrócić na dzieci, aby same nie wychodziły do lasów, a w sezonie letnim podczas grzybobrania, aby były co najmniej dwie osoby w pobliżu siebie – apeluje Paweł Augustyn.
Wilki miały być widziane w kilku miejscach na terenie gminy. M.in. w rejonie Jonin, Brzanki i góry Kokocz. Na watahę składającą się z kilku osobników miał natknąć się m.in. pracownik zajmujący się zimą odśnieżaniem dróg gminnych.
O sprawie zawiadomiono m.in. Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, która wobec licznych sygnałów o obecności drapieżników rozesłała do wójtów i burmistrzów małopolskich gmin „instrukcję” postępowania z wilkami i w jaki sposób zgłaszać szkody przez nie wyrządzone.
- Wilk jest drapieżnikiem, który z racji swoich uwarunkowań może być niebezpieczny dla człowieka, to jednak z reguły boi się ludzi i unika z nimi kontaktu – uspokaja Rafał Rostecki, regionalny dyrektor ochrony środowiska w Krakowie.
Do RDOŚ w ostatnich miesiącach wpłynęły dwa zgłoszenia z naszego terenu o podejrzeniu ataku wilków. W listopadzie w Kąśnej Dolnej drapieżniki miały zagryźć dwa daniele, ale brak było jednoznacznych śladów że stały za tym akurat wilki, a 29 stycznia uśmierconych zostało przez nie 7 danieli w Wojakowej. Ogledziny na miejscu przeprowadził pracownik regionalnej dyrekcji.