Coś denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście? Byłaś (-eś) świadkiem ciekawego wydarzenia? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska
Rafał Malik, mieszkaniec Oświęcimia, nazywa skandalem sposób, w jaki został potraktowany przez listonosza In Postu. - Półtora miesiąca temu zwróciłem się o przekierowanie mojej poczty, tj. przesyłek sądowych i zwykłych, na inny adres. Zgłosiłem to w biurze In Postu, ale do tej pory ta usługa nie jest realizowana - mówi.
Malik skontaktował się więc z listonoszem, którego numer mu podano, aby wyjaśnić sprawę. W odpowiedzi otrzymał serię chamskich SMS-ów. Pierwszy z nich: "Przestań mi tu wielce rządzić z dyskusjami, nie jesteś pępkiem świata, lata mi to twoje przekierowanie (...)". Potem był kolejny: "Przestań mnie pouczać, bo za cienki w uszach jesteś..., a akurat dziennik podawczy w sądzie to mnie najmniej interesuje. Żegnam".
I jeszcze jeden: "W d(...) mam to, że ktoś się skarży! Nie interesuj się moją pracą, bo nic ci do tego. A tego upoważnienia żadnego nie przekażę. Siedziba jest na ul. Unii Europejskiej, takie sprawy trzeba załatwiać przez biuro, a nie z listonoszami".
Wojciech Kądziołka, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Pocztowej SA, reprezentującej In Post, przekonuje, że pracownik oświęcimskiego oddziału tej firmy przecież precyzyjnie wskazał klientowi, jakie są procedury związane z przekierowywaniem przesyłek.
- Mimo to klient w natarczywy sposób próbował dowieść swojej racji, chociaż nie była ona w żaden sposób zgodna z owymi procedurami - podkreśla Kądziołka. Dodaje, że listonoszowi zostało udzielone upomnienie za niewłaściwą formę odpowiedzi.
W PGP SA podkreślają ponadto, że w przypadku przesyłek sądowych tylko nadawca może przed doręczeniem przesyłki rejestrowanej żądać zmiany adresata lub miejsca doręczenia. Jeśli chodzi o przesyłki niesądowe, to istnieje możliwość przekierowania i można to zrobić w najbliższym punkcie obsługi klienta.
Rafał Malik chodził do oświęcimskiego punktu obsługi, ale bezskutecznie. Jest oburzony opinią przedstawiciela PGP SA. - Nie było mowy o żadnym natarczywym sposobie odnoszenia się do listonosza. Upominałem się jedynie o to, do czego In Post się zobowiązał - dodaje Malik.
Na dowód pokazuje zgłoszenie tzw. żądania dosyłania, podpisane przez pracownika biura In Post. - Ten pan oświadczył mi, że nie będzie żadnych problemów z przekierowaniem mojej poczty - dodaje Malik.
Po interwencji "Gazety Krakowskiej" w oświęcimskim biurze In Postu uznano, że klientowi należą się przeprosiny. Do zainteresowanego ze słowem "przepraszamy" nikt się jednak nie zwrócił.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+