W zasadzie, gdybym tylko chciał, mógłbym się już trudnić wyłącznie felietonistyką olimpijską, a ściślej rzecz biorąc - antyolimpijską, i to lekko licząc przez kilka najbliższych lat. Częściej nawet, niż co piątek, znalazłby się powód, by wyprowadzać z garażu walec i próbować - zdając sobie sprawę, że to trud daremny - wygładzać fałdy tego absurdu, wybrzuszenia arogancji oraz inne, choć podobnego rodzaju intelektualne nierówności. Mógłbym to zrobić nawet teraz, tym bardziej że siedzę w warunkach domowych i robię za oddział ratunkowy wysłany w samo epicentrum grypy żołądkowej, a towarzyszące przebiegowi tej choroby odgłosy womitowania stanowią całkiem udaną dźwiękową ilustrację mojego stosunku do krakowskich igrzysk.
Byłoby to jednak chodzenie na łatwiznę, przecież nawet dziesięciolatek z wysoką gorączką potrafiłby policzyć, że milion złotych, którego na olimpijskie referendum poskąpili radni Platformy, he he, Obywatelskiej, byłby jedynie kroplą w morzu marnowanych w Krakowie pieniędzy. I nawet on zrozumiałby, że zaoszczędzenie tego miliona nie ma nic wspólnego z troską o budżet, ani nawet krakowskim centusiostwem. Jest wyłącznie powodowane lękiem, że krakowianie - rzekomo tak euforyczni w sondażach - zablokują jednak Wielkie Dzieło, Wielką Wizję, Wielki Skok, czy jak tam jeszcze inaczej powinniśmy się o tym projekcie z emfazą i nabożeństwem wypowiadać, i szlag to wszystko, krótko mówiąc, trafi. Szlag trafi etaty, przetargi, ekspertyzy i mnóstwo innych drobnych, ale dobrze płatnych składających się na Wielkie Dzieło rzeczy.
Skoro więc nawet dzieci o tym wiedzą, dziś ani słowa o olimpijskiej malignie (wiem, wiem, trochę oszukuję, bo miejsce zaczyna się kończyć). Warto by przecież napisać o moralnym wzmożeniu radnych sejmiku (znów Platforma), którzy na podstawie zasłyszanych opinii chcą apelować do ministra kultury, by przyjrzał się pracy Jana Klaty i jego dyrektorowaniu w Starym. Nie powiem, ataków obłędu ostatnio ci u nas dostatek.
Podumałbym nad tym chętnie, ale, wybaczcie, znowu muszę lecieć na grypowy front uzbrojony jedynie w miednicę. Igrzyska jednak nie dają o sobie zapomnieć.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+