Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarzecze. 16-latek z głodu trafił do szpitala. Matka zajmowała się sobą, nie synem

Katarzyna Ponikowska
Dom Mateusza w Zarzeczu
Dom Mateusza w Zarzeczu Katarzyna Ponikowska
Chłopak z Zarzecza, który prawdopodbnie z głodu zapadł w śpiączkę cukrzycową, wkrótce opuści szpital. Nie będzie już mieszkał z matką alkoholiczką w Zarzeczu. Trafi pod opiekę babci z Jaroszowca.

Zarzecze. 16-latek z głodu trafił do szpitala

- Temu chłopcu dzieje się krzywda. Jego matka myśli wyłącznie o sobie, nie o dziecku - mówią zgodnie sąsiedzi 16-letniego Mateusza, który w ubiegłym tygodniu prawdopodbnie z głodu trafił do szpitala. Całe Zarzecze, skąd pochodzi chłopak, ciągle żyje tą historią.

Mateusz wraz z matką Aldoną mieszkał w domku jednorodzinnym w niedużym Zarzeczu (gm. Wolbrom). Wieś jest cicha i spokojna. Tylko szczekające psy, które "bronią" prawie każdej posesji, burzą tę ciszę. Dom matki Mateusza nie wyróżnia się niczym szczególnym. Tylko pies nie szczeka, ale wyje. - On tak zawsze, kiedy nikogo nie ma w domu. A może jest głodny? Przecież tam nikt go nie karmi. Psa dokarmiają sąsiedzi - mówi kobieta, która mieszka na tej samej ulicy.

Aldona, matka chłopaka, nie ma najlepszej opinii we wsi. - Parę lat temu było lepiej, choć nigdy święta nie była, ale teraz przechodzi samą siebie - mówią sąsiedzi. Z ich relacji wynika, że dopóki mieszkała z mężem nie było tak źle. Owszem, lubili sobie czasem wypić, ale mimo to mężczyzna starał się wszystko ogarnąć - ugotował, sprzątnął, zajął się synem. Ale parę lat temu wyjechał do Anglii, żeby zarobić. I został. - Jeśli wracał i widział, że żona ciągle leży pijana, to trudno mu się dziwić - komentują sąsiedzi. Jedna z kobiet dodaje: - Ona zmienia facetów jak rękawiczki. W grudniu była z takim jednym, co miał auto. Był bardzo za nią. Wydawało się, że trochę się uspokoi. Ale nagle ten facet przestał przyjeżdżać, a ona poznała jakiegoś pijaka. Teraz razem piją, słychać z domu wyzwiska, przekleństwa. Ostatnio nago latał po ulicy. Dobrze, że dzieci nie było na podwórku - opowiada nasza rozmówczyni.

Z drugiej strony sąsiedzi podkreślają, że Aldona to nie jest zła kobieta, tylko bardzo pogubiona. - Jest młoda, niebrzydka, tylkoprzez ten alkohol zmarnowała sobie życie. Jak jest trzeźwa, da się z nią normalnie pogadać. Ale to zdarza się bardzo rzadko - mówią. - A najbardziej cierpi na tym wszystkim chłopak.

Kiedyś matka wydawała się jeszcze zajmować synem. W 2007 r. poprosiła sołtysa o pomoc pompy insulinowej, bo Mateusz jest chory na cukrzycę. - Cała wieś pomogła, pieniądze dały też okoliczne firmy. Pompę udało się kupić. Rodzice byli bardzo wdzięczni. Obiecywali, że jak będzie potrzeba popracować społecznie we si, to pomogą. Skończyło się tylko na słowach. Ale na szczęście przynajmniej chłopak miał pompę - mówi Jan Pielka, sołtys Zarzecza.

Niestety, kilka miesięcy temu pompa się zepsuła. Mateusz musiał sam sobie wstrzykiwać insulinę. Może nie do końa wiedział, jak to robić i jakie ilości wstrzykiwać. Do tego nie jadł, bo w domu wszystkie pieniądze szły na alkohol. I tragedia gotowa.
- Przyszedł do mnie głodny. Mówił, że od kilku dni nic nie jadł. Nakarmiłam go. Powiedziałam, żeby następnego dnia też przyszedł - mówi Stanisława Trólka z Zarzecza. I właśnie następnego dnia Mateusz zasłabł na podwórku u pani Trólki. Ta wezwała pogotowie. W śpiączce cukrzycowej trafił do Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jego stan był bardzo ciężki. Lekarze nie mogli ustabilizować cukru. - Tymczasem, kiedy syn leży w szpitalu, mamusia urządza sobie tutaj imprezy. W miniony weekend była u niej w domu zabawa. To kobieta bez wstydu i honoru. Ja po takim czymś, nie odważyłabym się na ulicy pokazać - mówi jedna z sąsiadek. - Chłopak wygląda na zastraszonego, wycofanego. Naprawdę mi go żal - mówi pani Stanisława. - Może matka będzie na mnie zła, że to mówię, ale ileż można być obojętnym. Wszyscy wiedzą, co sie w tym domu dzieje, ale nikt nie zareagował - podkreśla.

Tadeusz Posełek, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wolbromiu zapewnia, że rodzina cały czas objęta była komplesowym wsparciem. - Byliśmy tam regularnie. Dziewczyny od nas nawet psa karmiły. Robiliśmy, co mogliśmy - podkreśla. Posełek przypomina też, że w ubiegłym roku pracownicy MOPS zawieźli kobietę na detoksykację do Olkusza. Spędziła tam cztery tygodnie. - Potem chcieliśmy ją wysłać na kolejne cztery tygodnie na odwyk do Andrychowa. Nie zgodziła się, a my nie mieliśmy jak jej do tego zmusić - wyjaśnia dyrektor placówki. - Był nawet krótki czas, że pracowała. przychodziła na terapię. Myśleliśmy już, że z tego wyjdzie. Niestety, wróciła do picia - dodaje.
Dyrektora Posełka cieszy jednak fakt, że jest już postanowienie sądu, że Mateusz nie wróci do matki. - Po wyjściu szpitala zamieszka z babcią. Tam będzie mu lepiej - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska