Sędzia Krzysztof S. oskarżony jest o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która wyłudziła z sądu ok. 30 mln zł. Mężczyzna usłyszał też zarzuty przyjęcia co najmniej 376 tys. zł łapówki i prania brudnych pieniędzy. Oskarżony wyszedł z aresztu w marcu ubiegłego roku.
Jego sprawa została wyłączona ze śledztwa ws. jednej z największych afer korupcyjnych w administracji krajowego sądownictwa.
Teraz właśnie to wyłączenie wątku sędziego stało się przyczyną zawieszenia procesu, ponieważ sąd chciałby przesłuchać w charakterze świadków osoby, wobec których wciąż toczy się śledztwo. - W takich okolicznościach te osoby mogłyby odmówić składania zeznań - mówi sędzia Tomasz Mucha.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sąd może czekać z odwieszeniem wyroku nawet do uprawomocnienia się wyroków osób (na razie) podejrzanych o udział w gangu. To oznaczałoby, że postępowanie sądowe przeciwko byłemu prezesowi SA będzie zawieszone jeszcze nawet przez kilka lat.
Trzy miesiące temu wszystko wskazywało na to, że proces się kończy. Przewód sądowy został zamknięty w maju. Ogłoszenie wyroku zostało zaplanowane na 22 maja. Tego dnia jednak rzeszowski sąd okręgowy wznowił przewód. Uprzedził jednocześnie o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej zarzucanych oskarżonemu czynów. Nie wiadomo jednak, na czym zmiana miałaby polegać.
Aktualnie w sprawie głośnej afery korupcyjnej zarzuty usłyszało już 51 osób. W połowie grudnia 2016 r. funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali pięciu podejrzanych: dyrektora i główną księgową SA w Krakowie, dyrektora Centrum Zakupów dla Sądownictwa oraz dwóch biznesmenów, których firmy miały wykonywać fikcyjne usługi na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Wtedy też wyszło na jaw, że w sądzie działał doskonale zorganizowany gang, który przez kilka lat wyłudził miliony złotych przeznaczone na funkcjonowanie wszystkich sądów krakowskiej apelacji. Przekręt polegał m.in. na tym, że dyrektor sądu zlecał firmom zewnętrznym wykonanie usług i analiz. Biznesmeni z kolei zlecali tę pracę pracownikom sądu, którzy i tak musieli wykonywać ją w ramach obowiązków. Oznacza to, że dostawali premie za zadania, które i tak wykonywali w ramach obowiązków służbowych, więc nie należały im się za to dodatkowe gratyfikacje.
W aferę są zamieszani pracownicy sądowej administracji każdego szczebla, od szeregowych pracowników po dyrektora sądu.
WIDEO: Trzy Szybkie
- Pol'and'Rock Festival tuż-tuż. A tak wyglądały kiedyś Przystanki Woodstock!
- Tak wyglądał Kraków u schyłku II wojny światowej [GALERIA]
- Tak wyglądają porodówki w naszych szpitalach. Zobacz zdjęcia
- Nie jedz tego! Te produkty zostały wycofane przez GIS
- Jak odpoczywają piłkarze Wisły? [PRYWATNE ZDJĘCIA]
- Jak Trasa Łagiewnicka zmieni Kraków? Zobacz jej wizualizacje
