Zawilec gajowy wytwarza pojedynczy kwiat na samotnej łodyżce z paroma listkami. Mimo licznych prób nie dopatrzyłem się w nim żadnego zapachu. Zawsze rośnie w mniejszych czy większych łanach, nigdy pojedynczo. Niekiedy w towarzystwie zawilca żółtego. Też piękny.
Zawilce to najbardziej ulotny symbol wiosny. Ulotny, bo kwiaty przekwitają w ciągu kilkunastu dni. Liście usychają najpóźniej w połowie maja i cała roślina znika pogrążona w uśpieniu do następnej wiosny. Bukiety zawilców bywają zrywane podczas wiosennych spacerów. Lepiej im odpuścić. Rośliny szybko tracą wodę i dotrą do domyć zmieniają się w garść zwiędłego zielska. Lądują w koszu zamiast we flakonie.
Jest jeszcze jeden ważniejszy powód, dla którego lepiej zostawić je w spokoju. Każda część rośliny zawiera trujące substancje drażniące skórę i oczy. Co prawda nie słychać, by zawilce pozbawiły kogoś zdrowia czy życia, ale niech zostaną tam, gdzie najbardziej cieszą oczy. Zima tego roku nie dopisała kolejny już raz. Bez śniegu i mrozu wiosna słabo smakuje. Przyszła zbyt łatwo i nawet niedawny powrót pani Zimy nic nie zmienił.
