Najpiękniejsze, dzikie krokusy można spotkać w Tatrach. Mniej okazałe tu i ówdzie na beskidzkich i gorczańskich halach. Te pierwsze zwane są szafranami spiskimi. Te drugie krokusami wiosennymi. Nazewnictwo jest przedmiotem fachowej dyskusji, lecz dla turysty liczą się wrażenia estetyczne. Teraz rodowód krokusowych polan. Dopóty człowiek nie zaczął wycinać górskich lasów, dopóty fioletowe kwiaty żyły na wolnych od drzew wysokogórskich halach. Dopiero poręby zamienione w łąki i hale pozwoliły zaistnieć krokusom w niżej położonych dolinach.
Potem przyszły owce, które zatrzymały powrót lasu. Krokusy to roślinne twardziele. Bez szwanku wytrzymają nagłe powroty zimy. Jeśli pszczoły nie dopiszą z powodu chłodnej wiosny, brak nasion zrekompensują potomnymi cebulkami. Będzie ciasno, ale dadzą sobie radę. Dzięki kurczliwym korzeniom młode roślinki mogą odsuwać się od siebie jeden centymetra na rok. Mało? W dziesięć lat to dziesięć centymetrów. Pomnóżcie to przez tysiące roślin … i szafranowy dywan w Dolinie Kościeliskiej gotowy.
