Zawisza Bydgoszcz2 (2)
Sandecja Nowy Sącz 2 (1)
Bramki: 0:1 Kasprzak 21, 1:1 Lewicki 24, 2:1 Szufryn 45 samob., 2:2 Bartków 83.
Zawisza: Sapela 6 - Nykiel (41 Ciechanowski 5), Nawotczyński 5, Wełnicki 5, Igumanović 5 - Smektała 5 (61 Kamiński), Kona 7, Drygas 6, Panajotow 5, Łukowski 6 - Lewicki 6 (74 Mica).
Sandecja: Radliński (29 Kozioł 6) - Bartków 6, Szufryn 6 , Szarek 5, Słaby 5 - Dudzic 5 (72 Aleksander), Baran 5, Nather 5 (60 Nowak), Kasprzak 7, Małkowski 6 - Ctvrtnicek 6.
Sędziowali: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa) oraz Marek Arys (Szczecin) i Bolesław Rosa (Warszawa). Widzów: 300.
- Przeciął bardzo dużo kontrataków, wybił wiele piłek. Rzadko wyróżniam zawodników, ale chciałem podkreślić bardzo dobrą grę Dawida - mówił trener Robert Kasperczyk.
Sandecja na prowadzenie wyszła w 21 min, kiedy Łukasza Sapelę uderzeniem zza pola karnego pokonał Bartłomiej Kasprzak. Po chwili było 1:1, a piłkę głową do siatki niepewnie interweniującego Łukasza Radlińskiego skierował Szymon Lewicki. Tuż przed przerwą pechowo lot piłki przeciął wspomniany Szyfryn, kapitan drużyny "biało-czarnych".
Po zmianie stron szybko do głosu doszli przyjezdni. W 55 min ofiarnie piłkę odbił Łukasz Nawotczyński, w 63 min Josef Ctvrtnicek zagrał wzdłuż bramki, ale nie dopadł do niej żaden z zawodników Sandecji. Do tego w 68 min Sapela poradził sobie z groźnym strzałem Kasprzaka. Po chwili Ctvrtnicek trafił w słupek, a piłka odbiła się jeszcze od pleców bramkarza i wyszła na rzut rożny. W 72 min strzał Macieja Małkowskiego tylko o centymetry minął słupek.
Oblężenie przyniosło skutek w 83 min: najpierw piłkę sprzed bramki "szczupakiem" wybił Kamil Drygas, jednak kolejne dośrodkowanie skutecznie wykończył już obrońca Sandecji Mateusz Bartków.
Zdaniem trenerów
Robert Kasperczyk, Sandecja:
- Jestem zadowolony z gry przede wszystkim w drugiej połowie. Byliśmy zdeterminowani. Tak wkurzeni na bramki, które straciliśmy w pierwszej odsłonie, że po przerwie remisem pachniało niemal w każdej minucie. Mieliśmy przewagę. Do tego po zdobyciu wyrównującego gola nie zamierzaliśmy się cofać, a strzelić kolejną bramkę. Nie zadowalał nas remis. Najbardziej podobała mi się właśnie taka reakcja drużyny.
Mariusz Rumak, Zawisza:
- W przerwie uczulałem piłkarzy, że nie wolno bronić "nisko" bramki, nie wolno jedynie czekać, a trzeba iść wyżej. Takie były założenia, ale zaczęliśmy się cofać, więc rywal coraz częściej stwarzał sytuacje. (ŁM)