Grozi mu co najmniej 12 lat więzienia, bo prokuratura uważa, że dopuścił się zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Zdaniem śledczych między 26, a 27 marca br. drewnianym stylem od kilofa zabił kolegę, gdy ten nie reagował na żądanie oddania 50 zł, papierosów i alkoholu.
Obrażenia, jakie odnotował biegły na sekcji 63-latka były tak rozległe, jakby potrącił go pociąg lub rozpędzony autobus. Andrzej P. miał połamane prawie wszystkie żebra, złamaną kość udową, miednicę i kręgosłup.
Około północy jeden z uczestników libacji i zobaczył pokrzywdzonego leżącego na podłodze, a gdy zdał sobie sprawę, że nie daje on oznak życia, wezwał karetkę pogotowia oraz zawiadomił policję.
Arkadiusz K. zaprzecza zarzutom. Opowiadał na sali rozpraw, że tamtego dnia pił alkohol z Andrzejem P., potem znaleźli się w mieszkaniu znajomego Marka G. Andrzej P. tam przykrył się kocem i usnął na podłodze. W pewnej chwili według relacji oskarżonego to jeden z obecnych tam mężczyzn, czyli Dariusz S. zaatakował pokrzywdzonego drewnianym kołkiem. I to Dariusz S. domagał się od pokrzywdzonego zwrotu gotówki przekazanej na zakup papierosów i alkoholu.
Oskarżony złożył odpowiedz na akt prokuratorski oskarżenia i wnosi, by sąd sprawdził przeszłość kryminalną Dariusza S. i czy mężczyzna był notowany przez policję. Domaga się także konfrontacji z tym świadkiem oraz przesłuchanie biegłych, którzy wypowiedzieli się na temat czasu zgonu pokrzywdzonego i możliwości, że mógł umrzeć od nadużywania alkoholu, a nie od uderzeń jakimś przedmiotem.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Jak działają oszuści na rynku wynajmu mieszkań?