FLESZ - Polscy kierowcy łamią przepisy. Także w Europie.
Dominika jest dziś pełnoletnia. Niedawno sama zdała egzamin na prawo jazdy, a w tej chwili przygotowuje się do matury. Do dziś jednak odczuwa skutki dramatycznego wypadku sprzed ponad trzech lat.
- Na jedno ucho w ogóle nie słyszy. Chodzi także cały czas na rehabilitację, bo nie jest jeszcze w pełni sprawna ruchowo. Ten wypadek kosztował ją wiele zdrowia - wzdycha Renata Skrzypek, mama nastolatki.
Tydzień w śpiączce
Do wypadku doszło 30 wrześnie 2016 roku w poddębickiej Brzeźnicy. Dominika wracała autobusem do domu po lekcjach w Dębicy. Wysiadła na przystanku naprzeciwko brzeźnickiej szkoły. Ruszyła w stronę przejścia dla pieszych. Co prawda obejrzała się dwukrotnie w lewo, ale nie przystanęła. Gdy wkroczyła na „zebrę”, potrącił ją inny autobus.
Siła uderzenia była tak duża, że dziewczyna dosłownie przeleciała kilka metrów w powietrzu i upadła na jezdnię nieruchomo. Miała drgawki, z uszu leciała jej krew. U dziewczyny stwierdzono złamanie podstawy czaszki, stłuczenie płuc, krwiak oraz wstrząs mózgu. Lekarze w pierwszych dniach po wypadku walczyli o jej życie. Tydzień spędziła w śpiączce farmakologicznej.
- Na szczęście Dominika wyszła z tego. Mogło się to o wiele tragiczniej zakończyć - kręci głową mama osiemnastolatki.
Prokurator wie lepiej
Ustaleniem okoliczności całego zdarzenia zajęła się Prokuratura Rejonowa w Dębicy. Śledczy po kilku miesiącach umorzyli jednak śledztwo. Decydująca okazała się opinia biegłego, zdaniem którego Dominika wtargnęła na pasy, a kierowca nie miał możliwości uniknięcia wypadku. Rozstrzygnięcie takie zapadło mimo stwierdzenia, że autobus miał niesprawne hamulce i nie powinien zostać dopuszczony do ruchu.
Renata Skrzypek nie zgodziła się z decyzją prokuratury. Zaskarżenie do sądu na niewiele się jednak zdało. Chociaż Temida nakazał śledczym raz jeszcze przyjrzeć się sprawie, to po pewnym czasie prokuratura umorzyła sprawę po raz drugi..
Kobieta nie odpuszczała. Była przekonana, że to kierowca był sprawcą zdarzenia. Postanowił skierować do sądu prywatny akt oskarżenia. Mimo, że został on początkowo odrzucony, to po apelacji do Sądu Okręgowego w Rzeszowie, sprawą zajął się w końcu dębicki sąd.
Złamał zasady
Wyrok zapadł po procesie trwającym kilka miesięcy. Kierowca autobusy został uznany winny spowodowania wypadku. Sąd stwierdził, że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Polegało to na nie zachowaniu szczególnej ostrożności, naruszeniu zasady ograniczonego zaufania oraz zasady tzw. prędkości bezpiecznej. Temida podkreśliła, że nawet jeśli kierowca jechał z prędkością 50 km/h, która była dozwolona w miejscu wypadku, to i tak złamał zasady bezpieczeństwa.
"Dopuszczalna prędkość maksymalna na danym odcinku drogi nie zawsze jest bezpieczna i w wielu wypadkach może okazać się nadmierna" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Kierowca został skazany na 1,5 tys. zł grzywny. Złożył już jednak apelację od wyroku. - Mamy nadzieję, że wyrok zostanie utrzymany. Nie zależy nam na surowym karaniu kierowcy, a jedynie na sprawiedliwości. Swoją drogą kierowca nigdy nie przeprosił Dominiki, ani nie spytał jak się czuje - wzdycha pani Renata.
Sprawą apelacji zajmie się wkrótce Sąd Okręgowy w Rzeszowie.
