Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zegartowice. Są sady, a obok sadów... odpady

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Fot. Katarzyna Hołuj
Mieszkańcy Zegartowic (w notabene ekologicznej gminie Raciechowice) skarżą się na uciążliwości ze strony znajdującego się we wsi zakładu, zajmującego się odbiorem i segregacją odpadów. To, co im przeszkadza, to gryzonie oraz unoszący się w powietrzu zapach

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Już w 2012 roku pisaliśmy o protestach mieszkańców przeciwko tym samym uciążliwościom. W ostatnich latach, z uwagi na to, że firma Traszkan planowała rozwinąć działalność, wysyłali oni pisma m.in. do wojewody, marszałka, gminy i bezpośrednio do wójta (jeszcze poprzedniego), a w ostatnim czasie - za sprawą radnej z tej miejscowości - pojawiła się interpelacja w sprawie uciążliwości, które dają się we znaki mieszkańcom. W odpowiedzi na nią wójt zorganizował spotkanie z udziałem nie tylko mieszkańców i przedstawicieli spółki, ale też zastępcy dyrektora Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Odbyło się ono na terenie zakładu, ale nie miało charakteru kontroli, a raczej mediacji między stronami.

Jak mówił wójt Wacław Żarski, jeden problem został w międzyczasie załatwiony, a mianowicie firma wybudowała nową drogę dojazdową do zakładu. Ale pozostały jeszcze inne. To zapach i gryzonie (zwłaszcza szczury).

- Jak długo to będzie trwać? - zapytał Kazimierz Kurek, jeden z mieszkańców wsi dodając: - Żyjemy w smrodzie. To wpływa na psychikę i na fizyczne samopoczucie. Nie da się spać, bo kiedy latem otworzy się okno, smród człowieka budzi. Nie da się pracować. Nie da się spokojnie posiedzieć, napić się kawy, cały czas śmierdzi. Tak dalej żyć się nie da - podkreślał mieszkaniec.

Jako, że wieś produkcją jabłek stoi, a zakład otaczają sady, podnoszono, że trudno jest samemu zbierać owoce, a jeszcze trudniej o pracowników, którzy by się tego podjęli. Jolanta Majka, radna powiatowa i sadowniczka mówiła, że po godzinie spędzonej w sadzie pojawia się ból głowy i zaczerwienienie oczu. Jednocześnie zaznaczyła: - Wbrew temu co państwo myślicie, nie chcemy likwidacji firmy. Jest potrzebna, bo sami wiemy ile produkujemy śmieci. Chodzi nam tylko o to, abyście mieli szacunek do mieszkańców.

Radna Danuta Grzesik, która złożyła interpelację, mówiła jeszcze o śmieciach, a konkretnie foliówkach, które przy wietrznej pogodzie fruwają po okolicy i zaśmiecają ją. Pracownik firmy odpowiedział jej, że nie pozostaje to bez reakcji, bo to co wiatr porwie i przeniesie na sąsiednie działki, zbierają ręcznie. Tłumaczył też, że zwalczają szczury i mają na to dowody w postaci faktur na zakup specjalnego środka.

Ze względu na to, że obecność bioodpadów generuje zapach (i obecność gryzoni) Ryszard Listwan z WIOŚ, radził firmie, aby zawoziła je bezpośrednio do firmy, która je przetwarza (a nie tutaj), a jeśli to niemożliwe to, aby tutaj były przechowywane w hermetycznym obiekcie. Najbardziej zaś jednak zachęcał mieszkańców do tego, aby bioodpady przetwarzali na kompost, a wójta do tego, aby zmotywował ich, proponując niższą opłatę za odbiór odpadów dla tych, którzy zadeklarują, że mają kompostowniki i bioodpaów nie oddają. Mieszkańcy Zegartowic pomysł poparli, ale zastanawiają się jak przekonać do niego inne gminy, z których odpady trafiają do Zegartowic. Tych zaś jest kilka, choć jak przypominają mieszkańcy, początkowo firma miała odbierać odpady tylko z ich gminy, czyli Raciechowic i sąsiedniej gminy Wiśniowa. - Czujemy się oszukani, bo miały tu być przywożone odpady z dwóch gmin, a są z kilku - mówiła Agnieszka Kurek.

Zdaniem mieszkańców problemy biorą się stąd, że firma ma za małe moce przerobowe, aby przyjmować tyle odpadów ile przyjmuje. Ideałem ich zdaniem byłoby przyjęcie zasady „koniec tygodnia - koniec śmieci”.

Przedstawiciele firmy odpowiedzieli, że ich działalność odbywa się w oparciu o wydane zezwolenie, a zgodnie z tym już od dawna mogą odbierać śmieci nie tylko z dwóch gmin. Poinformowali, że przyjmują je z ośmiu gmin (77 tys. mieszkańców i ok. 500 firm), dodając, że nie mają w planach powiększać tej działalności. Mówili też o tym, że planowali rozbudowę firmy, ale zaniechali jej po protestach mieszkańców.

Z gminnej dokumentacji wynika, że w marcu 2017 roku zwrócili się do gminy o zawieszenie postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Mieszkańcy zwrócili jednak uwagę, że wcześniej, bo w styczniu 2017 roku, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Krakowie wezwał firmę do uzupełnienia raportu oddziaływania na środowisko o szereg informacji.

Do marca 2020 firmy muszą wystąpić o nowe zezwolenia

Ryszard Listwan, zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, szansę na złagodzenie problemu, a może nawet na jego zakończenie, widzi w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o odpadach. Nowelizacja nakłada na firmy takie jak ta działająca w Zegartowicach, obowiązek ubiegania się o powtórne wydanie pozwoleń na odbiór odpadów. - To pozwolenie, które było wydane teraz, w zasadzie nie dawało możliwości sankcjonowania, bo nie precyzowało szczegółowych obowiązków. Teraz na pewno będzie bardziej precyzyjne. Będziemy analizować m.in. powierzchnię zakładu i to, jakie są w nim możliwości przechowania, bo w pozwoleniu będzie określona ilość odpadów, jaka w danym momencie jednorazowo może być w nim przechowywana - mówi Ryszard Listwan.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zegartowice. Są sady, a obok sadów... odpady - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska