https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żeleźniki, groszówki - kosz tych jabłek wart był tylko parę miedziaków!

Grzegorz Tabasz
Grzegorz Tabasz
Na miedzy rośnie spokojnie stara jabłoń. Nikt na nią nie zwraca uwagi. Ot, drzewo, więcej nic. Zaś owoc byle jaki. Twardy niczym kamień zdatny do łamania zębów. Nawet sarny przechodziły nad leżącymi jabłuszkami obojętnie. Bez trudu rozpoznałem żeleźniaka zwanego też groszówką.

Czerwone jabłuszka wielkości dziecięcej dłoni kusiły oko, lecz twarde były niczym kamień. Groszówką zwana dla ceny. Kosz jabłek wart był niewiele więcej niż parę miedziaków. Miana żeleźnika tłumaczyć już pewnie nie muszę.

Odmianę sadzono głównie miedzach. Co komu z pancernych (czy może bardziej przeciwpancernych) jabłek, które na dodatek owocowały co dwa lata? Ponoć kwaśne i cierpkie owoce dopiero po zakiszeniu w beczce razem kapustą był jadalne. Tak przynajmniej słyszałem, ale nigdy nie miałem okazji sprawdzić czy to prawda.

Otóż tak, prawda! Usłyszałem o beczce kiszonki sporządzonej tradycyjnym sposobem. Główkach białej kapusty poszatkowanych na leżącej gilotynie zwanej szatkownicą. Ubitych w wyparzonej beczce z dębowych klepek, doprawione marchewką, kminkiem i solą. Mocno ubite drewnianym stemplem, zaś na wierzchu moje żeleźniaki. Burzliwe fermentowanie trwało dwa tygodnie, potem leżakowanie w piwnicy. Wreszcie konsumpcja. Sama kapusta był pyszna zaś żeleźniaki rewelacyjne. Kwasy i bakterie zrobiły swoje. Został tylko pachnący i aromatyczny miąższ o słodko kwaśnej nucie. Pycha!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska