Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zespół "Jaskółek" wciąż bez wygranej

Roman Kieroński
Tomasz Gollob, obecnie zawodnik gorzowian, przed meczem trzymał "Jaskółkę" w garści
Tomasz Gollob, obecnie zawodnik gorzowian, przed meczem trzymał "Jaskółkę" w garści Roman Kieroński
Na okładce programu żużlowego meczu Stali Gorzów z Tauronem Azoty Tarnów widniało zdjęcie Tomasza Golloba trzymającego w ręce... jaskółkę. Na zadane pół żartem, pół serio pytanie, czy to miała być zapowiedź trzymania w garści i pewnego zwycięstwa nad reprezentantami "Jaskółek", najlepszy polski żużlowiec zaprzeczył.

- To wciąż wyraz sympatii do klubu, w którym spędziłem przecież wiele radosnych chwil - mówił kapitan Stali.

Na torze Tomasz Gollob do swego dawnego klubu nie miał już żadnych sentymentów. Zdecydowanie wygrał swoje wyścigi, w czwartym ułatwił zajęcie drugiej lokaty swemu młodszemu koledze Przemysławowi Pawlickiemu (przyjechał przed Kasprzakiem i Vaculikiem). W siódmym poprawił własny rekord gorzowskiego toru i mógł oddać starty juniorom. Trener Tauronu Marian Wardzała już tradycyjnie, trochę jednak w myśl porzekadła, że każda pliszka swój ogon chwali, stwierdził, że zawody były emocjonujące, a kibice obejrzeli sporo walki na torze.

- Spodziewaliśmy się, że tor będzie przyczepny, ale nie aż tak, że Tomasz Gollob poprawi rekord toru. Z początku mieliśmy trudności z utrzymaniem motocykla, później tor zrobił się taki, że można było wykonywać mijanki - uważał Wardzała.

Trener twierdził, że kilku jego zawodników radziło sobie doskonale, dwóch praktycznie trzech nie radziło sobie wcale. Z oceną zawodników przez trenera nie do końca można się chyba zgodzić. Zawodnikiem nr 1 był tym razem Krzysztof Kasprzak. Był to jego najlepszy w tym sezonie mecz, choć nie udało mu się wygrać z asami gorzowian Gollobem i N. Pedersenem. - Kluczem do mojej postawy był przyczepny tor. Na takim się przecież wychowałem - powiedział " Kasper". " Lwi pazur" pokazał też Jesper B. Monberg. W każdym biegu walczył do końca, a kapitalny pojedynek o drugą lokatę stoczył w jedenastym wyścigu z Przemysławem Pawlickim. - Pawlicki przesadził w tym biegu. Upadłem na tor tuż za linią mety. Miałem naprawdę dużo szczęścia, że nic więcej złego się nie wydarzyło - mówił Duńczyk.

- Myślałem, że Monberg jest z tyłu, a był tuż przy mnie i niestety się przewrócił - tłumaczył junior Stali.
Po tym incydencie na moment "zaiskrzyło". Monberg "zaczekał" na robiącego rundę honorową Pawlickiego, ale obaj sobie szybko wyjaśnili sytuację, Przemek przeprosił Monberga i wrócili do parkingu.

Cztery wyjazdowe mecze Tauronu zakończyły się porażkami. Teraz czas na zwycięstwa na własnym torze z Włókniarzem, Unibaksem i Polonią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska