21 marca 2013 r. córka zamordowanej znalazła zwłoki matki. Poinformowała o tym policję. Przyszła do niej zaniepokojona, bo dzień wcześniej próbowała się wieczorem do niej dodzwonić. Kiedy przyjechała na miejsce, poprosiła sąsiada, żeby wyważył drzwi wejściowe. W domu panował bałagan. Na podłodze znajdowała się biała substancja, którą okazał się proszek do prania. Rzeczy osobiste z szafek walały się po podłodze. Na łóżku były ślady szarpaniny. Widać było, że ktoś wyciągnął z niego śpiącą.
Kobieta była martwa. Uduszono ją w gwałtowny i brutalny sposób - miała złamanie kości twarzy i czaszki. - Zdaniem biegłych, był to efekt unieruchomienia klatki piersiowej, które spowodowało liczne złamania żeber. Sprawcy musieli siadać lub klękać na klatce piersiowej ofiary. Napastnicy kopali lub deptali jej po twarzy - stąd złamania - relacjonuje rzecznik krakowskiej prokuratury Bogusława Marcinkowska.
Śledczy ustalili, że w rejonie domu był widziany Damian Sz., który kilka dni wcześniej opuścił zakład kamy w Wadowicach, (był tymczasowo aresztowany za usiłowanie gwałtu).
Przesłuchiwany przez śledczych Damian Sz. przyznał się do winy. - Wyjaśniał, że tego dnia pił alkohol, ze znajomymi. Przechodząc koło domu pokrzywdzonej postanowił, że włamie się do niej i ukradnie jej pieniądze. Wiedział, iż mieszka sama, i ma pieniądze z renty i emerytury. Z szopy, na tyłach domu zabrał jakiś drąg, którym próbował wyważyć okno. Wsunął się do środka i przez piwnicę, schodami prowadzącymi na górę, wszedł do części mieszkalnej - opowiada prok. Marcinkowska.
Zaczął przeszukiwać mieszkanie. Zauważył, że ktoś śpi na łóżku. Nie zwracał na to uwagi i zachowując się dość głośno wyrzucał różne przedmioty z szafek. Kobieta obudziła się.
Damian Sz. podbiegł do niej i uderzył ją pięścią w twarz. Następnie zaczął uderzać ją pięściami po głowie, równocześnie ściągając ją na podłogę, krzycząc: ” ....gdzie masz ku… pieniądze?". Pokrzywdzona odpowiedziała, że nie ma.
Wtedy Damian Sz. przykucnął na niej, przyciskając ją kolanem do ziemi, złapał ja za włosy i zaciągnął ją do łazienki, napuścił wody do wanny i topił kobietę. Tam zmarła.
Sz. wrócił do penetrowania mieszkania. W szufladzie kredensu znalazł 180 zł, następnie z drugiego pokoju zabrał wagę spożywczą z odważnikami, wiertarkę ręczną, kawałek płytki ceramicznej oraz różaniec w czerwonym etui. Ze ściany ściągnął obraz z wizerunkiem Matki Boskiej. Potem papierowymi torebkami ozdobnymi, które znalazł w pokoju usiłował zetrzeć swoje odciski palców. Wypalił jeszcze papierosa, następnie spakował wszystko do worka i wyszedł. Zamknął dom od zewnątrz na klucz, który po chwili wyrzucił.
Zadzwonił do kolegi Roberta J. i powiedział mu co zrobił. Poinformował też wujka Damiana Sz. - Artura P. Po powrocie do domu, Damian Sz. spalił kurtkę oraz podkoszulek i bluzę, a spodnie na których miał plamy krwi pokrzywdzonej wypłukał i powiesił na kaloryferze.
Następnego dnia rano wstał i razem z Arturem P. udali się nad pobliską rzeczkę, gdzie wyrzucili całą zawartość zabraną z domu pokrzywdzonej. Następnie Damian Sz. udał się na spotkanie z matką, z którą pojechał do adwokata. Bezpośrednio po wizycie u adwokata został zatrzymany przez policję.
Grozi mu nawet dożywocie.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+