Zmieniliśmy wygląd strony gazetakrakowska.pl. Przeczytaj więcej i wyraź swoją opinię!
Andrzej Rusnak, sadownik z Czerńca, jeszcze w niedzielę, podczas Święta Kwitnącej Jabłoni w Łącku, obawiał się, że świąteczna radość z mnogości kwiecia na drzewach owocowych może przerodzić się w smutek i rozpacz na widok zmrożonych sadów.
- Ludowe porzekadło związane z zimnymi Ogrodnikami i zimną Zośką w tym roku nie znalazło jednak potwierdzenia - cieszy się Janusz Klag, wójt Łącka. - Mamy w gminie około 1300 hektarów intensywnie uprawianych sadów, więc ich owocowanie decyduje o zasobności mieszkańców.
Łącki sadownik Kazimierz Rusnarczyk przyznaje, że największe zagrożenie przymrozkami już minęło, ale przestrzega przed euforią.
- Prawdziwy obraz plonów poznamy za miesiąc, bo wtedy drzewa zrzucają zawiązki, i wówczas będzie wiadomo, czy czeka nas ich nadmiar, czy zostały uszkodzone przymrozkami lub chorobą.
Prof. Eberhard Makosz z Brzeznej, jeden z największych ekspertów sadownictwa w Polsce, uspokaja : - To będzie dobry rok dla sądeckich sadowników.
Paradoksalnie, szansą dla sądeckich i generalnie polskich sadowników na dobre ceny i dobrą sprzedaż jabłek jest... wzrost cen ropy na rynkach światowych.
Wysokie koszty transportu sprawiły, że nie opłaca się sprowadzanie do Europy bardzo tanich jabłek z Chin i Republiki Południowej Afryki.
Kończy się też era lawinowego rozwoju sadów na Ukrainie. Te, które powstały na przykład na Krymie, owocują znakomicie, lecz jest ich mało. A powstanie nowych hamuje likwidacja preferencyjnych zasad kredytowania.
Nie najlepszy rok dla jabłek mają też sadownicy włoscy oraz francuscy. Prof. Makosz widzi w tym wszystkim wielką szansę na rosnący eksport sądeckich i, szerzej, polskich jabłek. Już teraz nasz kraj jest pierwszą jabłkową potęgą w Europie i trzecią w świecie.
Wybieramy Superkota! Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!