Jubilatów było wyjątkowo wielu – 46 małżeństw obchodziło 50-lecie ślubu, a dwie – 60-lecie. Diamentowe Gody świętowali w tym roku państwo Anna i Stanisław Tulejowie z Marszowic oraz Janina i Jarosław Piechowie z Wiatowic.
Uroczyście, medalowo, smakowicie. Wszystko dla złotych par!
W sali hotelu Oriza w Gdowie dostojnych jubilatów powitał we wtorkowy wieczór (26 lutego) wójt gminy Zbigniew Wojas, który gratulował im wspólnego półwiecza w dobrych i złych chwilach, dziękował też za dawanie dobrego przykładu młodym pokoleniom. Potem pozostało już przypięcie medali nadanych przez Prezydenta RP, wręczenie kwiatów i upominków, w czym pomagali zastępca wójta Grzegorz Piętak, sekretarz gminy Gdów Bożena Malarczyk i wiceprzewodniczący Rady Gminy Jan Zawała.
Każda para została też indywidualnie i zbiorowo uwieczniona na zdjęciach, stanowiących dodatkowy podarunek dla jubilatów. Po kieliszku szampana i pysznej kolacji wielu seniorów nabrało ochoty do tańca. Trzy godziny minęły niepostrzeżenie. Rozmowy toczyły się wokół najważniejszych tematów – wspomnień pierwszych spotkań, dumy z dzieci i wnuków, zdrowia.
Jubilaci z gminy Gdów. 50 lat razem upłynęło im błyskawicznie
Podobnie jaki innym parom, państwu Dorocie i Franciszkowi Furtakom z Gdowa 50 wspólnych lat upłynęło błyskawicznie. Ale pani Dorota pamięta doskonale, jak poznała swojego przyszłego męża, którego przyprowadził na imieniny znajomy. - To było w lutym 1974, a pobraliśmy już w grudniu tego samego roku – wspomina. - Ja pochodzę z Zagórzan, mąż z Kobylca, a ślub braliśmy w Gdowie.
Krótkie narzeczeństwo nie przeszkodziło w trafnym wyborze, bo złych wspomnień właściwie nie mają. Najtrudniej było, gdy pan Franciszek, z zawodu monter spawacz, wyjeżdżał na kontrakty do Niemiec, ale obywało się bez dramatów. Przez wiele lat mieszkali w Krakowie; pani Dorota najpierw pracowała w „Vistuli”, a potem przez 30 lat była woźną w krakowskim III Liceum Ogólnokształcącym.
Tyle o pracy – najważniejszym „dorobkiem” państwa Furtaków są oczywiście dzieci – córka Renata i syn Rafał. No i wnuki - 20-letni Bruno, student Wojskowej Akademii Technicznej, Maja – licealistka oraz Marysia i Franek, uczniowie podstawówki. - Córka z rodziną mieszka w Tenczynku, syn z żoną i dziećmi w Warszawie, ale spotykamy się często – mówi pani Dorota. - Na każde święta, imieniny… Albo dzieci przyjeżdżają do nas do Gdowa, albo my do nich. Ostatnio, 29 grudnia wszyscy świętowali nasze złote gody. Najpierw była msza św. w gdowskim sanktuarium, potem „wesele” na 70 osób.
Młodzi więc wyfrunęli, ale gniazdo, którym stał się dom w Gdowie, nie opustoszało. Największym problemem jest teraz zdrowie, bo niestety czas pędzi prędzej, niż najszybszy samochód.
