Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złoto ofiar zakopane w Auschwitz

Paulina Korbut
Zbigniew Pilch chciał zainteresować skarbem m.in. IPN
Zbigniew Pilch chciał zainteresować skarbem m.in. IPN Paulina Korbut
66 lat temu więzień Józef Pilch widział, jak esesmani ukrywają w obozie śmierci w Auschwitz zrabowane ofiarom kosztowności. Teraz jego syn chce wskazać miejsce zakopania tych przedmiotów. Przedstawiciele Muzeum Auschwitz-Birkenau mówią jednak stanowczo: poszukiwań nie będzie. Jeżeli w ziemi jest nawet jakaś biżuteria, niech zostanie tam na zawsze.

Środek nocy, 26 stycznia 1945 roku. W Auschwitz od kilku dni jest nerwowo - już wiadomo, że wojska radzieckie są blisko. Esesmani w pośpiechu pakują cenniejsze rzeczy, palą akta i się ewakuują. Dziś wysadzono krematorium V - to z numerem II i III zniszczono kilka dni wcześniej.
W obozie znajduje się około 9 tys. więźniów. Jeden z nich, Józef Pilch, wraz z kolegą ukrywa się na poddaszu jednego z baraków. Przez szparę obserwuje Niemców. Ci biorą dwóch więźniów i każą im pakować kosztowności. Dóbr jest jednak tyle, że nie mieszczą się w aucie. Nie ma czasu, żeby czekać na dodatkowy transport.

Czytaj także:**Zator: spłonęły busy w centrum miasta (ZDJĘCIA)**

Pilch widzi, jak esesman każe więźniom rozebrać drewniane schody do wartowni, a następnie kopać dół. Potem więźniowie wsypują do niego kosztowności, dziewięć wiader. Gdy zawartość ostatniego ląduje w dole, esesman każe stanąć przerażonym więźniom przy dole. Potem strzela do nich. Ukryte przedmioty i zabitych esesmani zalewają betonem. Nazajutrz Józef Pilch z kolegą zeszli ostrożnie na dół. Nie byli pewni, czy jacyś esesmani nie zostali jeszcze w obozie. Nie było jednak nikogo.

Kilka godzin później przez bramę "Arbeit macht frei" wjechały wojska radzieckie. - O tym złocie ojciec powiedział mi dopiero kilka dni przed śmiercią - mówi Zbigniew Pilch z Bochni, syn Józefa. Listopad. Z Józefem było już bardzo źle. Kilka miesięcy wcześniej lekarze zdiagnozowali u niego czerniaka złośliwego. Na początku dawali jeszcze nadzieję, jednak choroba rozwijała się w ogromnym tempie. - Odwiedzałem go w szpitalu codziennie. Jednego razu wyszliśmy z sali, żeby spokojnie porozmawiać. Staliśmy oparci o parapet, było ciepło. I nagle on zaczął mi opowiadać o tym zakopanym złocie - mówi Zbigniew. - Byłem zaskoczony. Pytam go, dlaczego dopiero teraz o tym mówi? A on na to, że czekał na lepsze czasy.

Ojciec i syn rozmawiali wtedy bardzo długo. Józef Pilch wielokrotnie miał powtarzać Zbigniewowi: "Pamiętaj, to w tym miejscu, gdzie teraz są betonowe schody. Kiedyś były drewniane, ale je rozebrali". - Wtedy mi się przypomniało, jak mój syn opowiadał, że dziadek podczas wycieczki do
Auschwitz pokazywał mu, gdzie Niemcy zakopali kosztowności. Ale kto by wtedy zwracał na to uwagę. Myślałem, że to tylko bajki opowiadane dziecku - dodaje Zbigniew.

Cztery dni po rozmowie Józef zmarł. Najpierw zamieszanie związane z pogrzebem, potem inne problemy. O opowieści ojca Zbigniew zapomniał. Do czasu. - O tym co mówił ojciec przypomniałem sobie w złości. Okazało się, że moja matka nie dostanie ani grosza odszkodowania za to, że ojciec był w obozie. Zebraliśmy wszystkie dokumenty, ale okazało się, że wypłacają pieniądze tylko żyjącym więźniom - wspomina. - A były nam wtedy bardzo potrzebne - dodaje.

W 2009 roku Zbigniew wysłał list do dyrekcji Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Opisał w nim historię, ale bez szczegółów. Tę planował przedstawić osobiście. - Po roku zdawkowych odpowiedzi postanowiłem zgłosić sprawę policji. Pojechałem do komendy wojewódzkiej w Krakowie i wszystko opowiedziałem. Spisali raport, ale powiedzieli, że sprawę przekazują do Instytutu Pamięci Narodowej - dodaje Zbigniew Pilch.

Po pięciu miesiącach odezwali się pracownicy krakowskiego IPN. Prosili o uściślenie lokalizacji. - Opisałem im, gdzie jest to złoto. Byli zdziwieni, że tak dobrze jestem wstanie to określić, choć nigdy nie byłem w Auschwitz - opisuje Pilch.

Jednak w połowie 2010 roku również kontakt z Instytutem się urwał. - Od tego czasu próbuję się dodzwonić do dyrekcji muzeum i do IPN. Za każdym razem mnie zwodzą - opowiada Zbigniew. Podejrzewa nawet, że jesienią 2010 r. przedmioty zostały wykopane. Przedstawiciele Muzeum Auschwitz zaprzeczają temu stanowczo. - Żadne kosztowności zostało wykopane - mówi Bartosz Bartyzel z biura prasowego muzeum. - To jest miejsce pamięci. Nie zamierzamy szukać żadnych kosztowności. Poza tym informacje pana Pilcha wydają się nam niewiarygodne.

Także Instytut Pamięci Narodowej twierdzi, że nie będzie szukać przedmiotów rzekomo ukrytych na terenie obozu. - Zajmujemy się badaniem zbrodni, wydobywanie kosztowności z ziemi nie leży w naszej gestii - tłumaczy prokurator Piotr Piątek z krakowskiego oddziału Instytutu. - Poza tym pan Pilch domaga się 10 proc. ze znalezionych skarbów. To chyba wystarczy za komentarz w tej sprawie - dodaje prokurator.

Zbigniew Pilch nie widzi jednak nic niestosownego w swoich żądaniach. - O całej sytuacji powiedziałem kiedyś zaufanemu prawnikowi. Stwierdził, że nawet w tak specyficznej sprawie należy mi się 10 procent za wskazanie miejsca zakopania tych pamiątek. I to z "urzędu" - podkreśla mężczyzna. Gdyby dostał znaleźne, twierdzi, że wydałby je na leczenie. Ma astmę i cukrzycę, czeka go też operacja stawu biodrowego.

Co więc stanie się ze przedmiotami zakopanymi w obozie Auschwitz? Prof. Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce, zdaje się w tej sprawie na Muzeum i IPN. - To instytucje, które wiedzą, co robić w takich sytuacjach. Jeśli podjęto taką decyzję, to znaczy, że jest słuszna.
Nam też wydaje się, że jest słuszna.

Współpraca: et, mon

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Ciężarówka przejechała po kobiecie
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska