https://gazetakrakowska.pl
reklama
18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zły dotyk druha Szymka

archiwum Polskapresse
Molestował nieletnie dziewczyny na biwakach i harcerskich wyjazdach. Trwało to kilka lat. Ofiarami podharcmistrza Szymona P. było najprawdopodobniej kilkanaście albo nawet i więcej dzieci - piszą Katarzyna Ponikowska i Anna Górska

Szymon P. do przystojnych raczej nie należy. Ale i tak podlotki w nim się podkochiwały. Niektóre potajemnie, płacząc w poduszkę, te bardziej odważne chętnie okazywały mu swoje uczucia.

- Powiedziałabym nawet, że niektóre dziewczyny same się narzucały, uwielbiały mu się zwierzać. Imponował im swoim wiekiem, doświadczeniem. A on zawsze służył dobrą radą. Sama nie wiem, ale dziś z perspektywy czasu wydaje mi się, że jednak mu to się podobało. W każdym razie nigdy nie wyznaczył wyraźnej granicy między nauczycielem a uczniem, nie powiedział zakochanym w sobie dziewczynom "stop" - mówi 20-letnia Dorota (imię i wiek zmienione). Należała kilka lat temu do grupy harcerskiej podharcmistrza Szymona P. w jego rodzinnej wsi Krzywaczka.

W zeszłym tygodniu Szymon P. został zatrzymany za molestowanie nieletnich. Od razu przyznał się do winy. Wszyscy zastanawiali się: dlaczego 36-letni Szymek nigdy nie miał dziewczyny w swoim wieku?

Wrząsowice

Wrząsowice to nieduża wieś w gminie Świątniki Górne. Jest tu cicho i spokojnie. Tylko od czasu do czasu na drodze pojawia się jakiś człowiek. Wioska sprawia wrażenie uśpionej. Zmienia się to dopiero po przekroczeniu progu szkoły podstawowej. Na dwóch piętrach budynku jest gwarno i wesoło. Aż trudno uwierzyć, że to tu mógł się rozgrywać dramat kilkunastu dziewczynek.

- Nie będziemy zaprzeczać, że się nic nie stało, ale mam wrażenie, że jeszcze nie do wszystkich to dociera. Na razie w szkole jest względny spokój - mówi Małgorzata Duży, dyrektorka Szkoły Podstawowej we Wrząsowicach, która zgłosiła sprawę druha na policję. - Choć już widać wśród rodziców pewien niepokój. Jakby zastanawiali się: "Czy to też spotkało moje dziecko?..."

Sprawa wydała się po tym, jak dwie zaniepokojone mamy przyszły do pani dyrektor Duży zgłosić problem. Najprawdopodobniej któraś z dziewczynek nie wytrzymała i przyznała się mamie, co się dzieje. Pani dyrektor trudno było uwierzyć, że taki koszmar zdarzył się akurat u niej w szkole. Nie wiedziała, co robić... Nie zważając na późną wieczorną porę, udała się do burmistrza. - Razem zawiadomiliśmy policję - przyznaje Witold Słomka, burmistrz Świątnik Górnych.

Z tego, co udało się ustalić reporterom "Gazety Krakowskiej", wynika, że Szymon P. pojawił się w gminie Świątniki około sześciu lat temu. Przez ten czas działał w szczepie Strażnicy Watry, do którego należało ok. 30 dzieci ze szkoły we Wrząsowicach i kilka ze Szkoły Podstawowej im. Adama Mickiewicza w Świątnikach Górnych. W gminnych placówkach nie miał jednak etatu, podobno na co dzień pracował jako maszynista. - Szymon P. został zaanonsowany przez Hufiec Podkrakowski - przypomina sobie Robert Kozłowski, dyrektor szkoły w Świątnikach.

Wcześniej przez kilka lat Szymon P. był instruktorem chorągwi w Hufcu Sucha Beskidzka, w stopniu przewodnika. - Słabo go znałem, ale nic nie wskazywało na to, że jest zdolny do takich rzeczy. Dla mnie to okropny cios - nie ukrywa Roman Baran, były komendant Hufca Podkrakowskiego.

Trudno powiedzieć, jak długo Szymon P. molestował swoje podopieczne. Proceder mógł trwać nawet kilka lat. Jego ofiarami było najprawdopodobniej kilkanaście albo nawet więcej dzieci. Część z nich może już w tym momencie uczyć się w Gimnazjum w Świątnikach.

Do molestowania dzieci dochodziło na harcerskich wyjazdach i biwakach. W opowieściach mieszkańców historia nabiera cech horroru. - Tam działy się podobno przerażające sceny, rodem z filmu "Galerianki" - opowiada jeden z mieszkańców Wrząsowic. - To wszystko działało na zasadzie sekty.

Dziewczynki bały się, bo Szymon P. wmawiał im, że jeśli coś powiedzą, to ich rodzicom czy rodzeństwu stanie się krzywda. - Mało tego, dzieci krwią podpisywały zobowiązanie, że jeśli będzie trzeba, wszyscy razem popełnią zbiorowe samobójstwo - snuje swe wizje mieszkaniec Świątnik.

Ale co działo się naprawdę zapewne najpierw dowie się prokurator. - To był odpychający mężczyzna - wyznaje mieszkanka Świątnik. Widziała go zaledwie kilka razy, m.in. podczas bożonarodzeniowego "Światełka pokoju", kiedy harcerze chodzą po mieście, składając życzenia - mówi.

Krzywaczka

W Krzywaczce od tygodnia gazety sprzedają się jak ciepłe bułeczki. To mała wieś (pow. myślenicki), wszyscy się znają. Złe wieści tu szybko się rozchodzą. Dlatego gdy mieszkańcy usłyszeli o pedofilu podharcmistrzu Szymonie P. , od razu wiedzieli, że chodzi o ich Szymcia z Krzywaczki. Tu też kiedyś prowadził grupę harcerską. Teraz wszyscy na wsi uważnie śledzą jego losy.

- Zrównoważony, spokojny chłopiec z niego był. Do rany przyłóż. Nie sprawiał żadnych kłopotów - zaznacza jego nauczycielka. Nie chce podawać nazwiska. - Rodzina Szymka jest inteligentna, pobożna. Jeden jego brat organista, drugi pracuje na poczcie. Przeżyłam szok, gdy usłyszałam o jego wyczynach. Może to jakiś błąd? - nie traci nadziei.

Nie tracą jej też krewni podharcmistrza. Co odczuwa matka dorosłego faceta, który molestował dzieci? Może boi się wyjść do sklepu, by nie słyszeć szeptów, nie widzieć współczujących spojrzeń? Może jednak wierzy, że syn jest niewinny? Krzywaczka to mała wieś, tu wszyscy się znają. Mamę zatrzymanego podharcmistrza też.

- Nic nie wiem o tym, co się stało w Świątnikach. Prokuratura, policja nic mi nie mówią. Zasłaniają się dobrem śledztwa. Już przestałam dzwonić tam. Ale więcej już nic nie powiem. Na razie. Przepraszam, proszę mnie zrozumieć - mówi matka Szymona. Zapala nerwowo papierosa. - Szymon chodził własnymi ścieżkami. Otwarty, wesoły, bezpośredni, jednak samotnik - wspoina mieszkanka Krzywaczki, która chodziła razem z nim do szkoły. - Dyskoteki, wiejskie zabawy? Nie, tam go nie było. Na randki też z nikim z rówieśniczek się nie umawiał. Nic jednak w tym dziwnego nie widzieliśmy. Mało takich kawalerów po wsiach?

Wybory 2011: Poznaj nowych posłów z Małopolski [ZDJĘCIA]

Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Anonimowo
Dziecko w wieku 10-13 a nawet młodsze nie jest świadome tego co ŚWIADOMIE robi lub może zrobić, który wydaje się być "przyjacielem" który dorosły facet. Po pierwsze "polował" na dziewczyny z problemami - czy to w domu, czy w szkole. Będąc "przyjacielem" zdobywał coraz to większe zaufanie. Proste. Ale dziecko w wieku średnio 12 lat nie myśli o tym, że to nie stosowne by facet ok 30stki zaprzyjaźniał się z tak młodą osobą. On był tego świadom co robi - nie widział w tym nic nie stosownego. Dopiero po kilku latach do takiej dziewczyny dochodzi, co tak na prawdę się działo. Uwierzcie, że samo bycie w sądzie, przesłuchania, psycholodzy to nie są miłe wspomnienia. Pacząc na to z perspektywy czasu jestem w szoku jak można być naiwnym w tak młodym wieku, jak dziecko potrafi był łatwowierne i jak łatwo do siebie przekonać młodą osobę. Szkoda, że nikt w tej całej sytuacji nie pociągnął do odpowiedzialności szkoły i jednej z Pań, która sprowadziła GO do szkoły. Na ani jednym wyjeździe, nocowaniu w szkole, czy imprezie nie było nikogo, a przede wszystkim Pani, która zorganizowała "grupę" i ściągała SZ.P do szkoły. Dlaczego nikt nie pociągnął jej do odpowiedzialności za brak opieki nad dziećmi, które "oddała" w ręce obcego mężczyzny?
k
ktoś
... Jakie pierdoły. Tak się składa, że miałam okazje poznać gościa - jestem mega oburzona tym co zrobił, dla nas wszystkich był to szok, ale opis planów zbiorowego samobójstwa czy Galerianek to chyba jednak gruba przesada i nie wiem? chęć nakręcenia przez dziennikarki ludzi? Tylko czy w takiej sprawie jest to naprawdę konieczne? o.O

A inna sprawa - czy rodzina gościa nie powinna pozwać gazet za tak precyzyjne określanie ich tożsamości? Bo na podstawie tutaj podanych info można bez problemu znaleźć te osoby - a kurde nikt mi nie wmówi że nie są już dostatecznie szykanowani :/.
m
mieszkaniec krzywaczki
Jak można było dopuścić do tego by taki swir miał taką kontrolę nad małoletnimi - należy to wykastrowac jedyny ratunek
j
jjaoa
O kurde O.o Byłam na obozie z tym facetem ! Krązyła plotka wtedy ,że coś jest pomiędzy nim ,a koleżanką bo dziewczyny coś szeptały ,ale nam powiedziec nie chciałaby i była to tajemnica. Pamiętam ,że często gadałm włąśnie z dziewczynami dobrze ,że go nie polubiłam
D
Druhna
Nie rozumiem tego komentarza, pt. "ZHP". Sama od kilkunastu lat należę do tej organizacji i nie mogę w całą tą sytuację uwierzyć! Mam tylko cichą nadzieję, że za błąd podharcmistrza nie zapłaci reszta harcerzy. Wierzę, iż społeczeństwo nie zatraci zaufania do ZHP.
-
W aartykule btakuje informacji o jaką organizację harcerską chodzi - ZHP
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska