W ten niedzielny styczniowy wieczór słup ognia i kłęby gryzącego dymu były widoczne z daleka. Kilkudziesięciu strażaków przez kilka godzin walczyło z żywiołem. Płonęła drewniana stodoła, ogień zaatakował również poddasze domu mieszkalnego. Ostatecznie po trudnej akcji udało się uporać z ogniem, ale straty okazały się ogromne. Ponad 100-letni dom został zniszczony w ogromnym stopniu. Po budynku gospodarczym i przechowywanym w nim samochodzie, pozostały jedynie zgliszcza. W krótkiej chwili trzyosobowa rodzina straciła bezpieczny kąt – swoje miejsce na ziemi.
Szybko okazało się też, że dotychczasowy budynek, w którym mieszkał tato z synami nie będzie nadawał się do dalszego użytkowania. Koniecznością stało się więc postawienie nowego małego budynku i jego wyposażenie.
- Niestety dla mnie samego będzie to bardzo trudne wyzwanie, ale jest to nasze największe pragnienie – nie kryje Pan Jarosław na zbiórce udostępnionej w Internecie. Cel to 150 tys. zł. Póki co (stan na środę 22 lutego) udało się zebrać niemal 61 tys. zł. W akcję pomocy włączyło się już 642 internautów o wielkim sercu (LINK do zbiórki).
Jarosław Kozłowski-Wojtyczka sam zajmuje się opieką nad dwoma synami: 13-letnim Jakubem i 9-letnim Kacprem, który choruje na bardzo rzadki zespół sercowo-twarzowo-skórny.
- Kacper wymaga stałej opieki oraz ciągłych wizyt u lekarza. Nasza codzienność nie jest prosta. A teraz jeszcze ten wybuch pożaru, który pozbawił nas miejsca do życia oraz samochodu, który jest nam niezbędny ze względu na chorobę Kacpra. Jego przemieszczanie się bez auta jest bardzo trudne, a wizyty u lekarzy są koniecznością – żali się pogorzelec.
Bohater tego tekstu zastanawia się ile nieszczęść może spotkać jedną rodzinę.
- Zadaję sobie pytanie jak mam sobie poradzić ze wszystkimi przeciwnościami losu… Łzy same cisną mi się do oczu na myśl o tym wszystkim, ale chcę być silny dla moich synów, którym pozostałem tylko ja. Muszę być silny... Staram się pocieszać faktem, że nikomu z nas nie stała się żadna krzywda fizyczna podczas wybuchu ognia w naszym miejscu zamieszkania – opisuje swoją codzienność.
Mimo to mieszkaniec Lubomierza wierzy w to, że i do jego rodziny los w końcu się uśmiechnie.
- Wiem, że najbliższy czas będzie dla nas jeszcze trudniejszy, ale wierzę, że dobre dni dla nas również nadejdą. Wierzę w to, że znajdą się osoby, które zechcą wesprzeć nas w tej sytuacji. Dlatego zdecydowałem się utworzyć zbiórkę. Mam nadzieję, że dzięki Waszej pomocy uda nam się odbudować nasz dom (pisał to nim okazało się, że potrzebna będzie budowa nowego domu) i będziemy mogli prowadzić w nim godny byt. Każde wasze wsparcie będzie dla nas na wagę złota i już w tej chwili za wszystko z całego serca dziękujemy! - pisze.
Pan Jarosław jest wdzięczny za dotychczas okazaną pomoc. Przytacza motto poetki i nowelistki Marii Konopnickiej - „Ludzie to anioły z jednym skrzydłem, dlatego, aby się wznieść, musimy trzymać się razem".
- Nie jestem w stanie wyrazić słowami wdzięczności jaką czuje za waszą pomoc, ale z całego serca pragnę wam podziękować za dobro jakim nas obdarzyliście! To najprawdziwszy cytat. Wasze bezinteresowne wsparcie i życzliwość dały mi i moim dzieciom ogromną nadzieję, że uda nam się stanąć na nogi. Pomogliście nam wznieść się w tak trudnej dla nas sytuacji – podsumowuje.
Podziemny Wawel jeszcze w tym roku!

- Limanowa z dawnych lat. Zobacz, jak kiedyś wyglądało miasto!
- Zespoły Regionalne Ziemi Limanowskiej. Barwne i roztańczone
- Pojawi się kolejna wieża w regionie. Już za siedem miesięcy „wyrośnie" na Skiełku
- Drewniana weranda zdobi Dwór Marsów w Limanowej
- Praca szuka ludzi w Limanowej i w powiecie limanowskim
- Wiejskie gospodynie spod Limanowej podbijają telewizyjne, show TVP!