FLESZ - Zima nie odpuszcza
36-letnia Adriana S. i 42-letni Jakub Ż. byli kiedyś związani uczuciowo, ale potem łączyły ich głównie interesy. Kobieta na swojej działce w Nowej Hucie na ul. Poniatowskiego postanowiła postawić budynek handlowo usługowy z 6 lokalami mieszkalnymi. Miał być podpiwniczony, z garażem i wjazdem z ulicy. Zdobyła projekt, pozwolenia i decyzję budowlaną dla inwestycji. Dała ogłoszenie w internecie i w biurze nieruchomości o sprzedaży mieszkań. Zgłosiło się kilka małżeństw zainteresowanych kupnem. Niektóre podpisały z Adrianą S. stosowne umowy przed notariuszem, inni zwykłe umowy bez aktu notarialnego. Jakub Ż. Pomagał redagować umowy, załatwiał formalności, a budową zajmowała się firma jego ojca. Podczas inwestycji zdarzały się przestoje, inwestor domagał się też dodatkowych opłat tłumacząc się wzrostem cen. Klienci zainteresowani kupnem mieszkań zapłacili za nie kwoty rzędu 220 tys. zł, aż w pewnej chwili Adrian S. stwierdziła, że już nie ma funduszy na dokończenie budowy.
Wtedy od 2011 r. ludzie zaczęli wycofywać się z zawartych umów, domagali się zwrotu wpłaconych zaliczek oraz otrzymania kar umownych, których uiszczenie od kobiety zawarto w zapisanych z nią umowach. Gdy odmówiła płacenia w sądach wygrali nakazy zapłaty.
Okazało się wtedy, że sprzedała za milion złotych działkę i całą inwestycję Anieli Ż., matce Jakuba Ż. Po kilku dniach za ponad 400 tys. zł sprzedała jej też kolejną działkę. Aniela Ż. nie dokończyła budowy, porozumiała się z dwoma małżeństwami, które zdobyły prawo własności do swoich lokali i same dokończyły inwestycję. Pozostałych lokali Aniela Ż. jednak nie mogła sprzedać, bo klienci dokonali stosownych wpisów w księgach wieczystych, by nie pozbawiono ich praw do mieszkań, za które zapłacili już wcześniej Adrianie S.
Prokuratura oskarżyła Adrianę S i Jakuba Ż. o oszustwo na szkodzę 6 osób. Kobieta nie przyznała się do winy. Mówiła, że inwestycja ją przerosła, choć w 80 proc. ją wykonała. Jednak nie miała więcej środków na jej dokończenie i stąd decyzja o sprzedaży części majątku. Jakub Ż. nie pojawił się w sądzie, by złożyć wyjaśnienia, nie udało się też przesłuchać jego matki. W wysyłanych pismach przekonywał, że to postawa pokrzywdzonych spowodowała, że nie przeniesiono na nich prawa własności.
Sąd Okręgowy w Krakowie uniewinnił parę od zarzutów, bo uznał, że nie miała zamiaru dokonania oszustw. Pokrzywdzeni sami podali, że nie naciskali, by sporządzane z Adrianą S. umowy były przed notariuszem. Zapisy dokumentów dawały im w każdej chwili możliwość wycofania się z kupna lokali. Sama budowa była legalna i doprowadzona do stanu surowego. Zdaniem sądu Adriana S. choć nie wywiązała się z warunków umowy to może ponieść jedynie odpowiedzialność cywilną za taki stan rzeczy.
Nieco inaczej są potraktował sprawę sprzedaży nieruchomości Anieli Ż. Uznał, że za namową Jakuba Ż. Adriana S. faktycznie nielegalnie usiłowała pozbyć się majątku, by tylko nie zaspokoić słusznych żądań wierzycieli. To była jej reakcja na zaistniałą sytuację w czasie realizacji nietrafionej inwestycji. Groziła jej niewypłacalność więc postanowiła sprzedać w 2011 r. działki matce Jakuba Ż. Za jego namową. Za to przestępstwo sąd wymierzył oskarżonym po pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Ten wyrok jest prawomocny.
- Chcesz zaoszczędzić? Wyjmij te urządzenia z gniazdka
- Budowa S7 w Krakowie pomiędzy Mistrzejowicami i Nową Hutą [WIZUALIZACJE, MAPY]
- Zarobki w wojsku. Tyle zarabiają teraz żołnierze od szeregowego do generała
- Podatek cukrowy 2021 zrujnuje budżet Polaków! Coca-cola na wagę złota. MEMY
- Ciepło, ale oszczędnie. 9 porad, jak obniżyć rachunki za ogrzewanie
