Strata finansowa Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego od stycznia do października 2018 r. wynosi ponad 1 mln 100 tys. zł. Dodatkowo pracownicy nie mieli płaconych części składek do ZUS. Zaległość z tego tytułu to półtora miliona złotych.
- Pan dyrektor doprowadził do katastrofalnej sytuacji finansowej w pogotowiu. Nie zakupił też karetki, co może wpłynąć niekorzystnie na bezpieczeństwo mieszkańców Sądecczyzny i stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów - tłumaczy Maria Olszowska, kierownik Biura Prasowego Starostwa Powiatowego w Nowym Sączu.
Dyrektor się broni
Józef Zygmunt zwolnienie otrzymał pocztą do domu w Piątkowej. Najpierw, kiedy sam leżał w szpitalu, trafiło ono na jego biurko w siedzibie pogotowia przy ul. Śniadeckich 15 w Nowym Sączu.
Odwołany dyrektor (piastował stanowisko od 2010 roku) uważa, że został zwolniony bezpodstawnie i zamierza sprawę skierować do sądu pracy. Jego zdaniem, przez czas gdy zarządzał pogotowiem, zmieniło się ono nie do poznania. Zmodernizował tabor ratowniczy i od podstaw założył sześć podstacji. Pogotowie realizowało też kontrakt na transport sanitarny. Józef Zygmunt jako pierwszy w województwie wprowadził tej tzw. e-medycynę, czyli transmisję danych o objawach pacjentów do Ośrodka Kardiologii Inwazyjnej. Jednostka realizowała też nowatorski program edukacyjny „Sądecki Ratownik”. Skąd więc taka zła sytuacja pogotowia, zakończona zwolnieniem dyscyplinarnym? Józef Zygmunt wyjaśnia, że strata finansowa to wynik zmian, jakie zachodzą w pogotowiu, czyli przygotowania do funkcjonowania dwuobsadowych zespołów. Natomiast zaległości w płaceniu składek do ZUS spowodowane są niejasną interpretacją rozliczania dodatkowych dyżurów.
- Taki sposób rozliczania dodatkowej pracy przez ratowników jest praktykowany w większości jednostek- zaznacza i dodaje, że identyczną sytuacje zastał już, gdy przyszedł do pogotowia. - Przyznaję, że nie kupiłem karetki. Najpierw kupiłem siedem aparatów do masażu serca. Każdy z nich to koszt 70 tys. złotych - wyjaśnia.
Spór o liczbę ratowników
W większości jednostek ratowniczych w Polsce funkcjonują dwuosobowe załogi, które dopuszcza Ustawa o ratownictwie medycznym. Kiedy Józef Zygmunt chciał wprowadzać dwuosobowe zespoły, spotkał się z dużą krytyką, również środowisk politycznych.
Reformę rozpoczął od listopada, co miało dać dodatni wynik finansowy.
Sądeckie Pogotowie Ratunkowe dysponuje obecnie czternastoma karetkami. W siedmiu z nich jeździ trzyosobowa załoga (dwóch ratowników medycznych i kierowca- również ratownik). Reszta karetek ma dwuosobowe składy.
Niestały politycznie
Zwolniony przez nowego starostę Marka Kwiatkowskiego z PiS Józef Zygmunt, nie chce się odnosić do polityki. Wiadomym jest, że były już dyrektor pogotowia zawiódł partię, gdy w 2014 roku dostał się do Rady Gminy Chełmiec z listy PiS, a potem przeszedł do konkurencyjnego obozu wójta Bernarda Stawiarskiego. Jednak ten go wcale nie broni.
- Zwolnienie dyrektora to nie jest sprawa polityczna - uważa Stawiarski. A to z jego komitetu Józef Zygmunt nieudanie startował w tegorocznych wyborach do rady gminy. - Moja żona jest członkiem społecznej rady Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego i od niej wiem, że nie działo się tam najlepiej - stwierdza wójt Chełmca.
Osiem lat temu Józef Zygmunt miał startować do rady gminy od Bernarda Stawiarskiego, ale na dziesięć dni przed rejestracją listy zrejterował do PiS.
- A wcześniej był w Platformie Obywatelskiej. To o czymś świadczy - podsumowuje wójt Stawiarski.