https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

14-letni Piotr Sarapata z Kalwarii Zebrzydowskiej zbiera i naprawia rowery z okresu PRL-u. Ma w swojej kolekcji prawdziwe perełki

Marcin Banasik
Nastolatek potrafi w godzinę każdy rower rozłożyć na części
Nastolatek potrafi w godzinę każdy rower rozłożyć na części Marcin Banasik
Kilkanaście rowerów - wśród których jest Wigry, Jubilat, Reksio, Flaming - stoją obok siebie w garażu w domu 14-latka i jego rodziców. Obok są dwa motorowery i dwie motorynki. Od jednej z nich wszystko się zaczęło. - Nie mam jednak jeszcze prawa jazdy i nie mogę jeździć na tych pojazdach, dlatego zacząłem zbierać rowery z czasów dzieciństwa moich rodziców. Tak bardzo mnie to pochłonęło, że kolekcja rozrosła się do sporych rozmiarów - mówi Piotr Sarapata z Kalwarii Zebrzydowskiej.

Pięć lat temu na pewnym weselu

Pięć lat temu Piotr był z rodzicami na przyjęciu weselnym. Tata nastolatka zapytał wtedy kolegi, czy nie ma na sprzedaż motorynki, bo szuka dla syna.

- Tata zawsze chciał mieć motorynkę, ale dziadek miał wypadek na motorze i zabronił mu jeżdżenia na takich jednośladach. Dlatego po latach chciał osiągnąć swój cel, ale postanowił, ze kupi ją dla mnie - wspomina pamiętne wesele nastolatek.

Później były zdjęcia motorynki, krótka chwila zastanowienia i mini-motor szybko znalazł się w garażu państwa Sarapatów. Piotr chciał go podreperować, ale zanim to zrobił, zaczął zgłębiać swą wiedzę na temat motorynek. Później zaczęły się pierwsze próby napraw i dalej już poszło...

Reksio, czyli rower mamy

Na tym się jednak przygoda z motoryzacją sprzed kilkudziesięciu laty nie skończyła.

Mama Piotra powiedziała, że w domowych zakamarkach jest gdzieś jej rower z dzieciństwa. Piotr szybko go znalazł i naprawił. Mały Reksio dumnie dziś stoi w garażu. Jest tam też duet, czyli rower, na którym mogą jeździć dwie osoby na raz. Perełką jest przyczepka rowerowa, której 40 lat temu używano do zwożenia siana lub słomy z pól.

- Mało się ich uchowało, bo niszczyły się podczas ciężkiej pracy. Udało mi się zdobyć prawie nieużywaną, dlatego uważam to za duży skarb - mówi młody pasjonat.

W drugim pomieszczeniu garażu Piotr ma swój warsztat. Pełno jest tu rowerowych części, takich jak błotniki, siodełka, ramy, reflektory czy dętki.

Części tylko oryginalne

- Ubytki w jednośladach staram się uzupełniać zawsze oryginalnymi częściami. Można je jeszcze kupić na targach staroci i na serwisach sprzedażowych w internecie. Mam też zasadę, że nie maluje ram rowerów. Lubię, jak mają swój pierwotny wygląd. Czasem wyglądają przez to trochę surowo, ale moim zdaniem dodaje im to uroku - wyjaśnia nastolatek.

Na początku przygody z naprawianiem rowerów Piotr rozbierał jeden egzemplarz na części w ciągu trzech godzin. Teraz zajmuje mu to około godziny. W pasji wspierają go rodzice, dziadkowie, a nawet dwie młodsze siostry, które lubią zaglądać do garażu, jak starszy brat pracuje.

Rowery z duszą

Piotr uważa, że rowery z tamtych lat mają duszę.

- Współczesne są wyposażone w mnóstwo udogodnień, ale wszystkie są dość podobne do siebie. Rowery sprzed 40 i 50 lat są bardzo ciekawe wizualnie. Wtedy jednoślady były kolorowe, a ich kształty zachwycają do dzisiaj. Jak podczas roku szkolnego rano wychodzę do szkoły, to zawsze przed wyjściem musze zajrzeć do garażu, żeby nacieszyć oczy. Nie wiem do końca dlaczego, ale sprawia mi to ogromną radość - mówi pasjonat.

Po co są strefy czystego transportu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska