- Gdy odwiedzałem lokatorkę, z łazienki wypadło całe stado. Stwierdziłem, że to już podpada pod paragrafy. Zawiadomiłem odpowiednie instytucje - opowiada mężczyzna.
Policja dostała wezwanie około godz. 13. - Zwierzęta były przetrzymywane w ciężkich warunkach. Metodami operacyjnymi poszukujemy kobiety, która wynajmowała to mieszkanie - podaje Anna Zbroja z małopolskiej policji.
Pełnomocnik właścicielki mieszkania informuje, że umowa była spisana z Anną K. Policja i znajome kobiety nieoficjalnie potwierdzają, iż chodzi o podejrzaną K. - domniemaną dręczycielkę czworonogów. Kierowała ona kontrowersyjną fundacją "Ludzie Zwierzętom w Potrzebie". Organizacja ta przyjmowała bezdomne zwierzęta z małopolskich gmin, chociaż nie dysponowała własnym schroniskiem. W maju służby znalazły zwierzęce zwłoki i zaniedbane zwierzaki w nieruchomościach, które powiązane były z K. i fundacją. Kobieta została aresztowana.
Domniemana dręczycielka zwierząt, która jest cenionym historykiem sztuki, szybko wyszła na wolność. Poręczył za nią przełożony z Muzeum Narodowego.
Rzeczniczka Sądu Okręgowego Beata Górszczyk twierdzi, iż nie dało się zatrzymać podejrzanej za kratkami. Ustalenia z ulicy Karmelickiej wskazują tymczasem na to, że K. nadal zagrażała zwierzętom.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+