- Było to spotkanie, które przy odrobinie lepszej skuteczności zawodników, powinno się zakończyć w znacznie wyższych rozmiarach – uważa Jacek Augustynek, prezes trzebinian. - Powinniśmy byli strzelić co najmniej pół tuzina goli. Jednak nie bądźmy zachłanni. Niechaj chłopcy oszczędzają amunicję na ligowe spotkania.
W Trzebini cieszą się, że do pełni sił powracają kontuzjowani zawodnicy. Połówkę zagrał już Jakub Ochman, który zimą boryka się z urazami.
Kontuzji wciąż jednak nie brakuje. Przeciwko Wiślanom Bartosz Jagła wypadł przez chorobę. Kacper Szymala, Marcin Kalinowski i Grzegorz Jarosz są kontuzjowani.
Wiadomo już, że finał Pucharu Polski w zachodniej Małopolsce zostanie rozegrany 3 marca w Trzebini. - Zrobimy wszystko, żeby zagrać na naturalnym boisku – wyjawia prezes Augustynek. - Gdyby jednak pogoda pokrzyżowała nam szyki, mecz zostanie przeniesiony na boisko ze sztuczną nawierzchnią w Chełmku. Pora byłaby wtedy nietypowa, bo mecz musiałby się zacząć o godzinie 9.
MKS Trzebinia - Wiślanie Jaśkowice 2:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Michalec 30, 2:0 Kowalik 45, 2:1 Bębenek 68.
MKS: Wróbel - Stokłosa, Ochman, Michalec, Sawczuk - Kowalik, Majcherczyk, Górka, Świętek - Porębski, Sołtys oraz Chlebda, Cichy, Kłusek, Rogóż, Stanek, Sochacki.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska