W ostatnich latach kibice Jawiszowic przywykli do wysokich wygranych swoich pupili, a tymczasem miejscowi nie byli w stanie odwrócić losów niekorzystnie układającego się dla nich spotkania. - Najgorsze jest właśnie to, że na własnym boisku nie potrafimy dać satysfakcji kibicom, którzy tłumnie zasiadają na trybunach – podkreśla Jarosław Płonka, trener Jawiszowic. - Wiadomo, że – w związku z remontem naszego boiska - pierwsze trzy spotkania rozgrywaliśmy na wyjazdach i poszło nam bardzo dobrze. Potem, w długo oczekiwanej premierze przed własną publicznością, tylko bezbramkowo zremisowaliśmy z Kaszowianką, a teraz przyszła porażka. Trzeba ją jednak przyjąć na klatę, wyciągnąć wnioski i grać dalej.
Wiadomo, że już na szczeblu wojewódzkim drużyna beniaminka nie będzie walczyć o kolejny awans, ale celem ma być walka o górną połówkę tabeli. Obecna, piątak lokata, i tak jest bardzo wysoka. Z pewnością wiele klubów chciałoby mieć po sześciu kolejkach 11. punktów.Być może kibice martwią się tym, że Adrian Korczyk nie strzela już tylu goli, co w klasie okręgowej. Jednak na szczeblu wojewódzkim poziom sportowy jest wyższy. Być może popularny „Korczas” teraz lepiej czuje się w roli asystenta, bo przecież wypracował gola Dawidowi Hałatowi na 1:1.
Jawiszowicki szkoleniowiec ma świadomość tego, że rywal był lepszy. Na szczeblu wojewódzkim trzeba liczyć się z porażkami. To, że przez okręgówkę udało się przejść z jedną tylko przegraną to już historia. - Trzeba się przyzwyczaić do nowych realiów i jak najszybciej zejść na ziemię – uważa trener Płonka. - Oczywiście to nie znaczy, że drużyna dostaje przyzwolenie na słabsze występy. Do każdego pojedynku staramy się przystępować maksymalnie skoncentrowani, ale rywal może być lepszy – tłumaczy trener. - Być może właśnie porażka z Węgrzcanką zdjęła z zespołu brzemię przeszłości i teraz chłopcom będzie grało się łatwiej – żyje nadzieją jawiszowicki szkoleniowiec, który nie miał jeszcze wszystkich zawodników do dyspozycji. Brakowało Rafała Bednarczyka, więc musiał nieco inaczej niż zwykle ustawić zespół.
Trener przyznaje, że pierwsza połowa w wykonaniu jego zespołu nie była zła. Po zmianie stron, jawiszowiczanie starali się narzucić swój styl gry, ale nadziali się na kontrę. Po stracie drugiej bramki otworzyli grę, a goście punktowali. Inna sprawa, że w ich szeregach wyróżnił się włoski napastnik Marco Grandinetti, który staje się objawieniem czwartoligwoych boisk. Nie tylko potrafi wiele zrobić z piłką, ale przed bramką zachowuje spokój.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU