Jawiszowiczanie potrzebują punktu do ucięcia matematycznych spekulacji odnośnie możliwości zagrożenia ze strony konkurencji. W światku piłkarskim wciąż żyje się pierwszą porażką Jawiszowic w Jaworznie, w minionej kolejce (1:4).
W jawiszowickim klubie wychodzą z założenia, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej fetę z okazji awansu będzie można urządzić na własnym boisku. A konkurencja niechaj się cieszy swoimi małymi sukcesami, że lider w końcu stracił pierwsze punkty. - I tak nie ma takiej drużyny w Polsce na poziomie klasy okręgowej, która pierwsze punkty straciłaby dopiero w 24. kolejce – podkreśla Jarosław Płonka. - Wprawdzie na finiszu sezonu mamy trudną sytuację kadrową, ale ten brakujący punkt zdobędziemy choćby w kapciach – podkreśla jawiszowicki szkoleniowiec.
Jawiszowice tylko przez dwa sezony terminowały w okręgówce. Przed rokiem, będąc w niej beniaminkiem, zakończyły rozgrywki na 6. miejscu.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska