https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

75-latek z Uścia wybrał się na grzyby, szukało go niemal stu ratowników

Agnieszka Nigbor-Chmura
Strażacy, policjanci z psem tropiącym i goprowcy przez cztery godziny szukali 75-latka z Uścia.
Strażacy, policjanci z psem tropiącym i goprowcy przez cztery godziny szukali 75-latka z Uścia. archiwum
Mężczyzna wszedł do lasu na granicy Uścia i Klimkówki. Spędził w nim kilkanaście godzin. Policjanci, goprowcy i strażacy przeszukali dziesięć hektarów. Znaleźli go wycieńczonego.

Niemal setka ludzi a do tego jeszcze pies tropiący z Nowego Sącza, przez kilka godzin szukała 75-letniego grzybiarza, który zgubił się w lasach wokół Uścia Gorlickiego. Wycieńczony, trochę też pewnie przestraszony, trafił do szpitala.

Kilka godzin poszukiwań na dziesięciu hektarach

Wieści z lasu kuszą do leśnych wypraw. Tak samo było z 75-letnim mieszkańcem Uścia, który wybrał się na grzybobranie. Żeby sobie nieco ułatwić wypad, pojechał samochodem. Auto został niedaleko lasu na granicy Uścia i Klimkówki.

- Z tego, co udało się ustalić, wiemy, że wyszedł z domu około godz. 9 - relacjonuje Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy KPP w Gorlicach.

Początkowo nic nie zwiastowało kłopotów. W końcu trudno wymagać, by grzybiarz, który wybrał się do lasu, wrócił po kilku minutach. Gdy jednak dochodziła godz. 15, a mężczyzny wciąż nie było w domu, wszczęty został alarm.

- W teren wyruszyło 35 policjantów, 40 strażaków, 20 goprowców z krynicko-gorlickiej grupy ratowniczej. Co więcej, z Nowego Sącza sprowadzony został pies tropiący - dodaje Szczepanek.

Lasy wokół Uścia, to już nie przydomowy zagajnik, tym bardziej że od kilku miesięcy nie cichły informacje o dzikach, które niejednokrotnie atakowały ludzi. Scenariusze mogły być różne. - Poszukiwania były tym intensywniejsze, że wiedzieliśmy, że mężczyzna, ma kłopoty z poruszaniem się - podkreśla rzecznik.

Niemal setka ratowników przez kilka godzin zdołała przeczesać około dziesięciu hektarów terenu. Powoli zapadał zmierzch, robiło się coraz chłodniej, nad górami wisiał deszcz, a nigdzie śladu po zaginionym. - Było po godz. 19, gdy ratownicy znaleźli wycieńczonego - opisuje dalej Szczepanek.

Okazało się, że pechowiec, jak każdy grzybiarz szedł „od prawdziwka do prawdziwka”. W którymś momencie sam zorientował się, że coś jest nie tak. Miał jednak na tyle orientacji w terenie, że powoli szedł w kierunku Uścia. Tyle że cały czas lasem. - Gdy trafiła na niego grupa poszukiwawcza, był już tak słaby, że trzeba było wezwać pogotowie, a ratownicy, na noszach wnieśli go do karetki - mówi dalej. - Najpewniej, nie miałby już siły, by iść dalej, a noc w lesie mogła skończyć się dla niego tragicznie - dodaje.

Mężczyzna, choć bardzo słaby, koszyka ze zbiorami nie zostawił, cały czas miał go w rękach.

Do lasu najlepiej z naładowanym telefonem

Dariusz Surmacz, rzecznik gorlickiej straży pożarnej, sprawę takich poszukiwań, jak w przypadku uścianina, komentuje krótko: do lasu na grzybobranie, nigdy samemu. Zwłaszcza gdy nie zna się terenu jak własnej kieszeni.

- Sam chodzę na grzyby i wiem, jak to jest - od grzybka do grzybka i błyskawicznie zapomina się, co się wokół dzieje - mówi szczerze. - Czasem sam się łapię, że nie podnoszę głowy, żeby sprawdzić, jak wygląda teren wokół mnie - dodaje.

Do lasu radzi zawsze zabrać naładowany telefon komórkowy, butelkę wody, jakąś dodatkową odzież. - W internecie, choćby na stronach GOPR-u można pobrać aplikację Ratunek, która w takich sytuacjach pozwala szybko zlokalizować zaginionego - wyjaśnia.

Maria Świder, przewodniczka beskidzka, choć lasy uściańskie zna jak własną kieszeń, to czasem też ma wątpliwości. - Człowiek na grzybach dostaje jakiegoś amoku. Nic nie słyszy, nic poza grzybami nie widzi - uśmiecha się. - W naszych pięknych uściańskich lasach jest jeszcze dodatkowa pułapka - mnóstwo ścieżek, doskonale wydeptanych, więc mogłoby się wydawać, że każda wiedzie do cywilizacji. Tymczasem to tak naprawdę plątanina tych samych dróżek, które wiodą dookoła siebie - przestrzega.

Jest jeszcze jedna ważna uwaga. - Zaczęły się rykowiska - mówi przewodniczka. - Zakochanym jeleniom lepiej nie wchodzić w drogę - dodaje.

Gazeta Gorlicka

WIDEO: Barometr Bartusia - dr Marek Benio - (odc. 3)

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska