Mieszkańcy powiatu wadowickiego są zdruzgotani wiadomością podaną przez PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Władze spółki podjęły decyzję o czasowym wyłączeniu z eksploatacji dwóch tysięcy kilometrów linii kolejowych. Wśród zamykanych odcinków linii kolejowych jest też linia 117 przez Wadowice. Zwijanie torów ma przynieść oszczędności w wysokości od 60 mln do 80 mln złotych.
W całym kraju zamkniętych zostanie 90 odcinków kolejowych tras. PKP PLK dzieli je na definitywnie wyłączane z eksploatacji, jak linia 103 na odcinku Trzebina - Bolęcin o długości 4 km, którą od dawna nic nie jeździ oraz wyłączane wstępnie, tak jak linia 97 na odcinku Sucha Beskidzka - Żywiec o dł. 34 km i linia nr 117 na odcinku Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona - Wadowice o dł. 17 km oraz Wadowice - Bielsko- Biała o dł. 41 km. - To będzie zagłada dla nas pasażerów. Czym dojadę do akademika z ciężkimi bagażami - mówi student Jacek Grzela z Andrychowa.
Linie mają zostać wyłączone, bo zarządca infrastruktury tłumaczy, że odcinki te są nierentowne i wobec tego przewoźnicy przekazują PLK mało pieniędzy.
- Program optymalizacji sieci kolejowej jest elementem szeregu działań PKP PLK S.A. w obszarze restrukturyzacji spółki, którego celem jest zbilansowanie kosztów działalności - informuje Robert Kuczyński, dyr. ds. media relations PKP PLK S.A.
Tymczasem przewoźnik, czyli przewozy regionalne i Koleje Śląskie zwiększyły w ostatnim roku liczbę pociągów przejeżdżających przez Wadowice.
Do Bielska na dobę odjeżdża z Wadowic siedem pociągów i tyle samo przyjeżdża, do Krakowa i z powrotem jeździ sześć par pociągów. Oprócz tego linia obsługuje ruch pociągów towarowych relacji Kęty - Bielsko-Biała i innych relacji. A popyt na przewozy rośnie, tak jak i frekwencja pasażerów w pociągach.
- Szczególnie dużo ludzi jeździ w weekendy. Musieliśmy nawet uruchomić dodatkowy pociąg "Student" z Krakowa do Bielska - mówi Barbara Węgrzynek rzeczniczka Małopolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych.
Trudno się dziwić, że samorządowcy są wściekli na PLK.
- Od dawna domagam się dostosowania pociągów do potrzeb ludzi, a tu taka zaskakująca wiadomość - mówi Rafał Stuglik, radny sejmiku wojewódzkiego z Wieprza. A radny powiatowy Czesław Rajda z Andrychowa dodaje. - Czas uderzyć pięścią w stół. Nie ma BDI, nie będzie pociągów. To co nas czeka? - mówi radny SLD.
Według PR umowa z marszałkiem na przewóz osób obowiązuje do końca roku.
Co nas czeka?
Według PKP PLK zawieszenie ruchu nie oznacza fizycznej likwidacji linii, ale jedynie zaprzestanie prowadzenia prac utrzymaniowych i zamknięcie posterunków ruchu wraz z uwolnieniem związanych z tym etatów. Zawieszenie ruchu jest procesem odwracalnym i w przypadku nowych okoliczności gospodarczych daje szanse na jego szybkie przywrócenie. Z kolei Piotr Odorczuk, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego, twierdzi, że PLK jest instytucją niezależną i jest jedynym dysponentem torów, dlatego w tej sprawie "niewiele możemy zrobić".
