
5. Jestem Mieszko, mam 14 lat i jestem psem w typie owczarka niemieckiego. Zostałem porzucony w lesie w Czasławiu w gminie Raciechowice. Właściciel chciał się mnie pozbyć, bo jestem stary i najwyraźniej nie byłem mu potrzebny. Przed tym, jak mnie zostawił uderzył mnie w głowę. Nie ma wątpliwości, że człowiek, którego nigdy nie obchodził mój los, a za którego ja oddałbym życie, wtedy chciał mi je odebrać. Przypadek mnie uratował. To cud, że żyję. Trafiłem do schroniska w stanie agonalnym. Byłem wychudzony, w zasadzie sama skóra i kości, głowę miałem przekręconą aż na zad, przewracałem się przy każdym kroku. Byłem tak głodny, że jadłem wszystko, co tylko się dało. Obecnie mogę chodzić, a moja głowa nie jest aż tak bardzo skrzywiona, ale nadal chwieję się na łapach. Z początku miałem ogromny problem z utrzymaniem moczu aż do wyjścia na zewnątrz, jednak dzięki opiece weterynaryjnej zrobiłem ogromne postępy. Aktualnie utrzymuję czystość, a wszelkie potrzeby fizjologiczne załatwiam dopiero na zewnątrz. Pomimo tego piekła, które zgotował mi człowiek, nadal chętnie przebywam z ludźmi. Nie mam również problemu z tym, aby założyć mi szelki. Niestety jestem schorowany i stary, a takie cechy ludzie uważają za najgorsze i nikt mnie nie chce. Najchętniej adoptują młode psy, które aportują piłkę, czy biegają za właścicielem. Jestem skazany na śmierć w tym schronisku. Samotną śmierć, bo po co brać do domu takiego psa? Wielokrotnie słyszymy tutaj od ludzi, którzy przychodzą znaleźć dla siebie pupila, że lepiej gdyby takie psy szybko pozdychały, bo przecież i tak nikt ich nie chce, a jest tyle zwierząt w schronisku, które i tak już jest przepełnione. Szkoda pieniędzy i czasu na tak starego psa. My nie możemy godnie umrzeć, bo przecież jesteśmy dla nich tylko psami. Kundlami, które niczym szczególnym się nie wyróżniają. My nie czujemy bólu, żalu, a to kiedy skomlemy przy kratach, to wcale nie tęsknota, to po prostu z nudów, żebrzemy jedzenie, choć wcale nie jesteśmy głodni. Chciałbym spotkać na drodze tylko jednego dobrego człowieka, który postanowi mnie stąd zabrać i nie porzuci mnie w lesie na pewną śmierć, a sprawi, że doczekam swoich dni w ciepłym domu, otoczony opieką i miłością. (Kontakt: 12 429-74-72 / 12 429-92-41)

6. Mam na imię Strzelec i jestem wesołym 12-letnim psem. W schronisku jestem już 5 lat. Kiedy tu trafiłem byłem przerażony, ale dzięki wolontariuszom szybko zrozumiałem, że nic mi nie grozi ze strony człowieka. Teraz wciąż domagam się głaskania, ale nie jestem w tym zbyt nachalny. Jestem grzeczny przy zabiegach pielęgnacyjnych. A pomimo wieku szaleję jak szczeniak. Uwielbiam biegać, mówią, że jestem psem o specyficznym, bo bardzo pozytywnym charakterze. Nie sprawiam większych problemów. Jedyną moją wadą jest to, że straciłem oko na skutek jaskry. Nie przeszkadza mi to w niczym, ale trochę się boję, że stracę również drugie oko, które też jest już zaatakowane przez jaskrę. Nie martwię się o to, że będę ślepy, a o to, że być może nie będę mógł nigdy zobaczyć swojego pana. Tak bardzo chciałbym znaleźć dom. Naprawdę nie rozumiem dlaczego tak długo tu jestem. Przecież będę cię kochał do samego końca. Zrobię dla ciebie wszystko, jeśli tylko przyjdziesz tutaj i mnie stąd zabierzesz. (Kontakt: 691-270-616)

7. Nazywam się Stafik, mam jakieś 10 lat i jestem psem w typie bernardyna, a raczej jakimś miksem tej rasy. Znaleźli mnie, ale nikt się po mnie nie zgłosił. Mój wiek w niczym mi nie przeszkadza, uwielbiam spacery, ale czasami za bardzo się nimi ekscytuję i pociągnę wtedy za smycz. Nie robię tego specjalnie, po prostu to przez emocje, że ktoś znalazł dla mnie chociaż chwilę. Czasami muszę obszczekać jakiegoś psa, ale ogólnie jestem grzeczny. Uwielbiam pieszczoty i kontakt z człowiekiem, najchętniej siedziałbym cały czas przy kimś i domagałbym się głaskania. Jestem okropnym łakomczuchem, smakołyki, to coś co trzeba mi dawkować. Ja nie jestem z tego powodu zadowolony, bo najchętniej zjadłbym je wszystkie naraz, ale podobno dawkują je po to, żebym nie przytył za bardzo. Czasami jestem tak podekscytowany tym, że coś dostanę, że lekko przyszczypnę komuś palce, kiedy daje mi coś dobrego. Nie robię tego specjalnie i powoli się tego oduczam. Wolontariuszki nauczyły mnie komendy „siad”. Mówią, że jestem pojętnym psem i coraz większe postępy robię. Czasami nawet jestem w stanie opanować emocje i poczekać grzecznie na jakiś smaczek. Podobno jest spora szansa na to, aby zniwelować moje niekoniecznie dobre nawyki do minimum. Jestem przyjacielski, nie wykazuję agresji do ludzi, myślę, że ze starszymi dziećmi też nie będzie problemu, jednak ze względu na ogromną siłę i to, że nie zawsze zdaję sobie sprawę ze swoich gabarytów, mieszkanie z mniejszymi dziećmi mogłoby się skończyć np. upadkiem. Ja bym tego nie chciał i moje wolontariuszki też, dlatego lepszy będzie dom bez dzieci, a najlepiej z dziećmi starszymi. Z psami różnie się dogaduję, na spacerach mnie irytują, ale są takie, które lubię i toleruję. Jeśli ktoś będzie chciał mnie zabrać do domu, w którym jest już inne zwierzę, powinien najpierw mnie z nim zapoznać. Nie lubię zabiegów pielęgnacyjnych. Źle mi się kojarzą, dlatego lepiej wtedy założyć mi kaganiec. Chciałbym mieć dom i właściciela, którego codziennie będę mógł witać radosnym merdaniem ogona i całusami. Może chciałbyś dać mi dom? (Kontakt: Ania: 724-107-714 / Ola: 793-683-462)

8. Jestem Korek, młody pies średniej wielkości. Bardzo lubię spacery, bo to świetna okazja żeby aktywnie spędzić czas z człowiekiem. Zawsze korzystam z tego, aby choć trochę wyładować swoją energię. Bieganie, to sport dla mnie, chętnie świruję na wybiegach z innymi psami. Kocham ludzi, ale wciąż nie mam tego swojego, wymarzonego człowieka. Mówią, że jestem pojętnym psem, więc nie powinno być większych problemów z tym, aby nauczyć mnie podstawowych komend, czy chodzenia przy nodze. Bardzo potrzebuję uwagi człowieka i wciąż się o nią domagam, ale nie jestem typem zazdrośnika. Jaki jest mój wymarzony dom? Taki, w którym mógłbym towarzyszyć człowiekowi podczas długich wycieczek. Żebym mógł kochać swojego pana i abym mógł być przy nim nie tylko wtedy, kiedy sam jest w domu, ale również w momentach, gdy wybiera się gdzieś na wakacje lub święta. Bardzo, ale to bardzo chciałbym mieć swojego pana. Nie rozumiem dlaczego wciąż tu jestem. Proszę, daj się pokochać. (Kontakt: 12 429-74-72 / 12 429-92-41)