Golf był dyscypliną olimpijską w latach 1900-1904. Wrócił na igrzyskach pięć lat temu. W każdym razie jest pan pierwszym i jedynym polskim golfistą-olimpijczykiem.
I jestem z tego niezwykle dumny. Odkąd pamiętam, oglądałem każde igrzyska, niemalże od deski do deski. Start w Tokio z jednej strony jest spełnieniem marzeń, z drugiej moich kolejnym celem, aby popularyzować ten sport. Presji startowej nie odczuwam. Bardziej ekscytację i radość, że jestem na swoich pierwszych igrzyska. Mimo pandemii, nie mogłem doczekać się pobytu w wiosce olimpijskie i jej atmosfery, a także ceremonii otwarcia. Sam turniej staram się traktować jak kolejne zawody. Przygotowałem się najlepiej jak potrafiłem i zobaczymy, co z tego wyniknie.
Szczęście w nieszczęściu, bo igrzyska są inne niż do tej pory. Choć panu brak kibiców aż tak nie będzie doskwierać, bo podczas golfowych fani nie odgrywają znaczącej roli.
Jasne, ale igrzyska są wyjątkowym wydarzeniem. Trochę żałuje tych restrykcji i obostrzeń. Ale mam dobre nastawienie i dam z siebie wszystko bez względu na okoliczności.
Po perturbacjach na początku sezonu, także m.in. koronawirusem nie ma już śladu?
Nie, raczej nie. Minęło już parę miesięcy, w międzyczasie się zaszczepiłem. Wszystko jest OK i mam nadzieję, że tak zostanie.
To jaki cel sportowy sobie pan stawia?
Celuję w medal. Jeśli będę grał w granicach moich możliwości, to jestem w stanie walczyć o podium.
W rywalizacji weźmie udział 60 zawodników, to mniej więcej o połowę mniej niż w turniejach, w których bierze pan udział co tydzień.
Zgadza się i to sprawia, że trzeba będzie grać bardziej agresywnie. Zapowiada się ciekawie, bo tak naprawdę w golfie bardzo dobry poziom prezentują zawodnicy nawet z okoli 400. miejsca, a ostatni zawodnik, który zakwalifikował się do Tokio jest z końcówki trzeciej setki. O tym, kto weźmie udział w igrzyskach, decydował ranking. Tyle że z jednego kraju nie mogło zakwalifikować się więcej niż dwóch golfistów. To bardzo fajne, bo daje większe szansę tym z dalszych miejsc. Gdyby w turnieju brali udział tylko Amerykanie i Anglicy, to nie byłoby co myśleć o czołówce. W momencie kwalifikacji byłem 180. w rankingu, co dało mi 43. miejsce na liście startowej.
Kto będzie pana największym rywalem?
Jest kilku zawodników z pierwszej 20 rankingu na świecie i samo to stawia ich w roli faworytów. Ale golf ma to do siebie, że czasami dyspozycja dnia potrafi zdecydować o sukcesie kogoś niżej notowanego. Tak czy inaczej jest z kim rywalizować, co dla mnie będzie też niezwykle ważnym doświadczeniem.
Gdyby mógł pan wybrać jeden sukces, to byłby to medal olimpijski czy zwycięstwo w którymś z czterech turniejów Wielkiego Szlema?
Bardzo trudne pytanie. Jednak igrzyska są imprezą rozgrywaną co cztery lata, a teraz pięć, a wielkoszlemowe turnieje mamy co roku. Choć osobiście na razie raz wystąpiłem w US Open. Ale odnoszę coraz większe wrażenie, że medal olimpijski jest bardziej wyjątkowy i wziąłbym go bez wahania.
To inaczej niż w przypadku czołowych tenisistów.
Wiadomo, z Australian Open, Roland Garros, Wimbledonem czy US Open wiążą się większe pieniądze, sława i tak dalej. Jednak medal olimpijski, przynajmniej dla mnie, jest bardziej wyjątkowy. Myślę, że z perspektywy historii czy całego życia jest czymś ważniejszym niż wielkoszlemowe zwycięstwo.
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
- Sylwetki polskich siatkarzy. To oni będą walczyć o medal w Tokio
- Napłoszek: Dwa razy sprawdzałem drzwi, zanim zacząłem strzelać w banku
- Ich ojcowie świetnie grali w piłkę. Zobacz piękne córki idoli kibiców
- Auta Roberta Kubicy... i rower. Czym jeździ na co dzień?
- Były piłkarz ma powalająco piękną córkę [ZDJĘCIA]
- Piękne partnerki polskich siatkarzy. Zobacz siatkarskie Wags
Lubisz quizy?
