Urzędnicy znów zajmują się sprawą pozwolenia na budowę świątyni w efekcie batalii, jaką toczyli państwo Pendereccy. Jako najbliżsi sąsiedzi inwestycji i współwłaściciele drogi dojazdowej do niej chcą być uznani za stronę w postępowaniu, móc przedstawić swoje argumenty. Miasto wcześniej im tego odmówiło, teraz ma zbadać sprawę raz jeszcze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kościół na Woli Justowskiej: poszukiwane pomysły na wnętrze
Obecnie roboty budowlane przy ul. Panieńskich Skał mogą być prowadzone i wykonawca wznosi kościół w miejscu spalonego kilkanaście lat temu. Adwokat Pendereckich wprawdzie już wcześniej złożył wniosek o wstrzymanie wykonania decyzji o pozwoleniu na budowę, ale Urząd Miasta na początku stycznia br. odmówił. Jak informuje Jadwiga Warat-Hapońska, dyrektor Wydziału Architektury, na to postanowienie nie zostało złożone zażalenie.
- Nie przypominam sobie, żebym takie orzeczenie kiedykolwiek otrzymał. Wtedy na pewno wniósłbym zażalenie na negatywne rozstrzygnięcie - mówi zaskoczony Paweł Wroński, adwokat rodziny kompozytora Krzysztofa Pendereckiego. Będzie to jeszcze wyjaśniać, ale już teraz złożył kolejny wniosek, by wstrzymać prace przy budowie kościoła do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia.
- Jest bardzo prawdopodobne, że dojdzie do uchylenia pozwolenia na budowę, a tymczasem prace trwają, z naruszeniem prawa najbliższych sąsiadów - argumentuje Paweł Wroński.
Parafia stawia w miejscu spalonego drewnianego kościoła pojemniejszą, trwalszą, w części murowaną świątynię. Natomiast Pendereccy wielokrotnie podkreślali, że są za tym, by utrzymać charakter tego miejsca i ulokować tu kolejny zabytkowy kościółek.